Zły stan infrastruktury drogowej, to według Najwyższej Izby Kontroli główna przyczyna wypadków w Polsce. Taka jest podstawowa teza specjalnego raportu NIK, z którym zapoznał się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Dokument obejmuje ostatnią dekadę.
Na pierwszym miejscu wśród zagrożeń nie jest ani brawura kierowców, ani pijani za kierownicą. Wypadków, a co za tym idzie - ofiar śmiertelnych byłoby w Polsce mniej przede wszystkim pod warunkiem poprawy drogowej infrastruktury - mówi rzecznik Izby Paweł Biedziak. Drogi dwupasmowe, jedno pasmo w jednym kierunku, drugie pasmo w drugim kierunku, rozdzielone między sobą. Drugi element - bieżące naprawy, bo ten stan nawierzchni jest zły - podkreśla Biedziak.
Co czwarta polska droga ma głębokie, niebezpieczne koleiny, jedna piąta nawierzchni ma złe właściwości poślizgowe, co czwarty most czy wiadukt jest w złym stanie technicznym. Pęknięcia ma prawie 15 proc. nawierzchni, co dziesiąty kilometr jest nierówny. Według unijnych standardów - jak zaznacza NIK - takie drogi powinny być wyłączone z użytkowania, bo zagrażają życiu. U nas jest inna metoda - stawia się znaki ograniczające prędkość.
Od tygodni Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Finansów nie mogą dojść do porozumienia ws. pieniędzy na pilne remonty. Obie strony nie ustępują ani o krok i nie mają sobie nic do zarzucenia. Resort finansów odrzuca prośbę drogowców o 500 mln zł na pilne remonty. Wiesława Dróżdż twierdzi, że Ministerstwo Infrastruktury źle przewidziało swoje wydatki. Powinno zaplanować sobie w swoim budżecie, bardzo zresztą wysokim, kwoty zabezpieczające naprawy tych dróg - mówi Dróżdż,
Dokładnie to zrobiliśmy - odpowiada Mikołaj Karpiński. Pełna informacja o wydatkach trafiła do resortu Jacka Rostowskiego. Podkreślaliśmy, że te środki, które powinny być wykorzystane na remont dróg, powinny być większe - mówi Karpiński.
Będzie więcej ofiar na polskich drogach, jeśli nie będzie pieniędzy na poprawę bezpieczeństwa - to wewnętrzna opinia urzędników Generalnej Dyrekcji Dróg, do której dotarł nasz reporter Paweł Świąder. Drogowcy oficjalnie przyznają jedynie, że pieniędzy na remonty i naprawy dróg brakuje i że robią wszystko, by je zdobyć. Miejmy nadzieję, że rzeczywiście wszystkie te prace, które zostały zaplanowane, wcześniej czy później zostaną zrealizowane - mówi Marcin Hadaj.
Tylko nieoficjalnie można się dowiedzieć, że drogowa dyrekcja nie ma żadnych pieniędzy na nowe remonty dróg. A w związku z tym zmniejszenie liczby osób zabitych w wypadkach o połowę do 2013 roku, do czego Polska zobowiązała się wchodząc do Unii, może okazać się niemożliwe.
Oszczędzanie na remontach w Ministerstwie Finansów jest więc bardzo pozorne, bo koszty wypadków są gigantyczne. Na przykład w 2009 roku wszystkie straty materialne z powodu wypadków kosztowały Polaków 30 miliardów złotych.
Paweł Świąder