Mały niedźwiedź został zagryziony, a następnie pożarty przez niedźwiedzicę w Dolinie Bystrej w Tatrach. To pierwszy taki przypadek w Polsce. "Takie zachowanie mogło być podyktowane stresem" - uważa dyrektor krakowskiego zoo Józef Skotnicki. "Niedźwiedzica mogła również wiedzieć, że osobnik jest chory i w ten sposób dokonała naturalnej selekcji" - ocenia w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
W Tatrach zdarzały się już przypadki kanibalizmu wśród niedźwiedzi, ale zazwyczaj w roli agresorów występowały samce. Tym razem zagryzła samica.
Malutki niedźwiadek, urodzony w zimie, wypadł z gawry i stoczył się na znaczną odległość od niej. Jego matka - prawdopodobnie bojąc się zostawić bez opieki resztę rodzeństwa - nie poszła go szukać. Odnalazła go za to inna samica, która prowadziła dwa starsze niedźwiedzie. Zabiła malca i go pożarła.
Wiem, że w Polsce taka sytuacja nie miała miejsca. Wertujemy literaturę światową, czy takie historie się zdarzały - mówi Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego.