Niewydolność wątroby to nie wszystko co grozi 40-letniemu mężczyźnie z Podkarpacia, który miał niemal 14 promili alkoholu we krwi. Półżywego mieszkańca Alfredówki znaleźli przy drodze strażnicy.
Lekarze twierdzą, że tak duże stężenie alkoholu we krwi mogła przeżyć tyko osoba długo i często pijąca. Żaden inny śmiertelnik nie miałby szans. Ostrzegają jednak, że alkohol zaatakował już układ nerwowy tego mężczyzny, znacznie osłabił serce, spowodował także nieodwracalne uszkodzenia układu pokarmowego.
Toksykolog Tomasz Gawlikowski ze szpitala uniwersyteckiego w Krakowie przyznaje, że w swojej kilkunastoletniej praktyce lekarskiej nie spotkał się z ludźmi, którzy mieliby więcej niż 7 promili alkoholu i przeżyli. Słyszał o rekordzistach, ale trafiali oni nie do szpitala, a do zakładu medycyny sądowej.
Dawka śmiertelna określana jest na poziomo 4,5 promili. W Polsce byli już "lepsi" pseudorekordziści, ale zmarli oni w wypadkach samochodowych, które spowodowali jadąc na podwójnym gazie.