Nie będzie znieczulenia na żądanie podczas porodu - potwierdza rzeczniczka ministerstwa zdrowia Agnieszka Gołąbek. To dziwne w kontekście zapewnień Bartosza Arłukowicza, że "kobiety powinny rodzić bez bólu". Pan minister nie wyprze się tych słów i obietnic złożonych na antenie RMF FM kilka miesięcy temu. W rozmowie z naszą reporterką Agnieszką Burzyńską obiecał wydanie rozporządzenia, które gwarantowałoby to rodzącym.
Kobiety nie będą mogły liczyć na poród bez bólu. Wszystko będzie zależało od lekarza. Ten może zaordynować znieczulenie zewnątrzoponowe, ale tylko, jeśli poród przebiega niefizjologicznie. W innym przypadku kobieta może skorzystać z katalogu metod łagodzenia bólu przygotowanego przez ministra zdrowia. A tam Bartosz Arłukowicz proponuje między innymi spacer, kołysanie się, gumową piłkę, drabinkę, oddychanie przeponą, okłady albo akupunkturę.
Tylko lekarz ma pełną wiedze medyczną, na podstawie której może ocenić, że to znieczulenie jest bezpieczne dla pacjentki i że można je podać. Znieczulenia na żądanie - nie - powiedziała Agnieszka Gołąbek, dodając, że oczywiście chodzi o bezpieczeństwo matki i dziecka.
Rzeczniczka przekonywała, że są to zmiany rewolucyjne, bo kobiety będą miały dostęp do pełnej informacji o metodach łagodzenia bólu, a anestezjolodzy, których dramatycznie brakuje w Polsce, zostaną zwolnieni ze stałego czuwania przy pacjentkach. Po wejściu rozporządzenia ich obowiązkiem będzie jedynie wykonanie znieczulenia, potem rodzącą kobietą zajmie się już położna, a lekarz pobiegnie do następnego przypadku. Miało być pięknie, a wyszło jak wyszło.