Generał Czesław Kiszczak poprosił przed sądem o nieskazywanie go w procesie autorów stanu wojennego. W ostatnim słowie powiedział, że sprawę jego odpowiedzialności za stan wojenny definitywnie zakończyło umorzenie w 1996 roku przez Sejm kwestii odpowiedzialności konstytucyjnej. "Nie ma żadnych dowodów, które uzasadniałyby ten proces" - podkreślił.
Przeczytaj specjalny raport na temat wprowadzenia stanu wojennego
Poza tym Kiszczak powołał się na wyniki sondaży, z których - jak mówił - wynika, że "Polacy uznają dziś stan wojenny za zasadny". Uchroniliśmy Polskę przed wielowymiarową katastrofą - podkreślał. Przypomniał też, że był jednym z głównych architektów okrągłego stołu.
W trwającym od września 2008 roku procesie 86-letni Kiszczak i 84-letni Stanisław Kania, były szef PZPR, odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - przygotowywał stan wojenny na najwyższych szczeblach władzy PRL. Grozi za to do 8 lat więzienia. Prokurator IPN zażądał jednak dla oskarżonych tylko dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, bo - jak wyjaśnił - nie chodzi o to, by te starsze osoby wsadzać do więzienia, a o samo stwierdzenie ich winy.
Obrona poprosiła o uniewinnienie również Stanisława Kani. Mecenas Andrzej Peterek powiedział w mowie końcowej, że Kania nie miał nic wspólnego z grupą przestępczą, a taki związek zbrojny nigdy nie istniał. Pan Kania był przeciwnikiem użycia siły, przeciwnikiem stanu wojennego - podkreślał - Gdyby Kania nie odszedł z funkcji I sekretarza KC PZPR, do stanu wojennego by nie doszło.
Mecenas podkreślał, że Kania nie opracowywał "żadnych aktów normatywnych" związanych ze stanem wojennym, bo po 18 października 1981 roku był on tylko "zwykłym obywatelem PRL". Tymczasem postawiono mu te same zarzuty co generałowi Kiszczakowi, który 13 grudnia był szefem MSW.
Ostatecznie warszawski sąd odroczył mowę końcową Kani do 5 stycznia. Sędzia Ewa Jethon wyjaśniała, że taką decyzję podjęto z powodu zawiłości sprawy, konieczności długiej narady oraz okresu świątecznego, a zgodnie z prawem wyrok musi zapaść w siedem dni po zakończeniu mów końcowych.
Od sierpnia proces autorów stanu wojennego toczył się bez udziału głównego oskarżonego - byłego szefa PZPR, byłego premiera i byłego szefa MON, 88-letniego generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jego sprawę z powodu złego stanu zdrowia sąd wyłączył z tego postępowania i zawiesił. Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym", za co grozi do 10 lat więzienia.
Wobec kolejnej oskarżonej, byłej członkini Rady Państwa PRL, 82-letniej Eugenii Kempary IPN wniósł o umorzenie postępowania z powodu przedawnienia karalności jej czynu - ale z jednoczesnym uznaniem jej winy. Ma ona zarzut przekroczenia uprawnień przez głosowanie za dekretami o stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu Rada Państwa nie mogła wydawać dekretów.