Kilkadziesiąt zgłoszeń w sprawie tajemniczego mężczyzny odnalezionego w Tatrach dostała zakopiańska policja. W piątek znaleziono go w szałasie w rejonie Doliny Olczyskiej. Miał odmrożenia, trafi do szpitala.
Do Zakopanego cały czas spływają zgłoszenia od osób, które twierdzą, że odnaleziony w Tatrach mężczyzna jest łudząco do kogoś podobny. Często pada imię i nazwisko. Tak było na przykład, gdy funkcjonariusze otrzymali informację, że mężczyzna przypomina pewnej osobie kolegę ze studiów, pochodzącą z Częstochowy. Jednak po weryfikacji okazało się, że to kolejny fałszywy trop.
Funkcjonariusze poza informacjami nie mają żadnego tropu, który pozwoliłby rozszyfrować zagadkę mężczyzny "bez tożsamości". Wiadomo, że policjanci pobrali od niego materiał do badań DNA oraz odciski linii papilarnych do badań daktyloskopijnych. Niestety, jeśli mężczyzny nie ma w policyjnej bazie, efekt będzie żaden.
Co ciekawe, mężczyzna reaguje na słowa i poprawnie wykonuje polecania. Wszystko wskazuje na to, że albo jest Polakiem, albo dobrze zna język polski. Nie wiadomo jednak, dlaczego nie chce albo nie może mówić. Dlatego rozważane jest sprowadzenie do zakopiańskiego szpitala policyjnego psychologa-negocjatora, który miałby spróbować namówić pacjenta do rozmowy.
Mężczyznę odnalazł w piątek pracownik TPN-u. Turysta siedział koło szałasu pasterskiego na Polanie pod Kopieńcem. Był wychłodzony i miał poważne odmrożenia wszystkich kończyn. Próbował uciekać przed ratownikami. Został przewieziony w specjalnych saniach na polanę, a następnie śmigłowcem przetransportowany do zakopiańskiego szpitala. Przez cały czas z nikim nie rozmawiał.
Według zakopiańskiej policji, mężczyzna nie był przygotowany do biwakowania w warunkach zimowych w górach. Nie miał odpowiedniego ubioru, ani sprzętu. Miał na sobie zwykle, miejskie ubranie zimowe.