Zakończyły się kilkutysięczne protesty przedstawicieli z branży górniczej i energetycznej w Warszawie. Manifestacja spowodowała gigantyczne korki w stolicy.
W Warszawie odbyły się dziś dwie duże manifestacje. Rano przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej protestowali związkowcy m.in. z OPZZ, Związków Zawodowych Pracowników Ruchu Ciągłego Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów, Związku Zawodowego Inżynierów i Techników, Związku Zawodowego Elektryków Elektrowni Bełchatów, Międzyzakładowego ZZ "Odkrywka" KWB Bełchatów.
W godzinach przedpołudniowych w stolicy zaczęli gromadzić się z kolei przedstawiciele branży energetycznej.
Demonstranci protestowali przeciwko łamaniu przez rząd zasad współpracy ze stroną związkową, niezrozumiałym restrukturyzacjom poszczególnych zakładów pracy oraz jawnemu łamaniu praw pracowniczych.
Oczekują oni od rządu m.in. szczegółów na temat planu wydzielenia ze spółek energetycznych zakładów opartych na węglu i skupienia ich w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) oraz podjęcia konkretnych działań, zmierzających do stworzenia nowych miejsc pracy w miejsce utraconych na skutek transformacji energetycznej.
Według związkowców protest to "ostrzeżenie" i "żółta kartka" dla rządu.
Grupa manifestujących najpierw zabrała się w Śródmieściu Warszawy przed siedzibą Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej przy ul. Jasnej. Od strony ul. Marszałkowskiej dochodziły kolejne grupy. Widać było żółte kamizelki, flagi "Solidarności". W tle unosił się czerwono-biały dym z rac, dźwięk trąbek oraz syren.
Manifestację zabezpieczali funkcjonariusze policji. Nie dochodziło jednak do żadnych incydentów. Związkowcy apelowali o spokój, solidarność i nie używanie środków pirotechnicznych.
Przemarsz odbył się pokojowo, służby porządkowe instruowały związkowców, by szli za radiowozem policyjnym, który jechał na czole pochodu.
Około godz. 14 manifestujący dotarli pod Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Ten budynek można powiedzieć to samo zło. Sasin i Soboń myślą, że mają patent na mądrość, wiedzą co jest lepsze dla polskiej gospodarki. Macie prowadzić dialog z nami, a nie go pozorować - grzmiał szef Solidarności Piotr Duda.
Do protestujących wyszedł wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który zapewnił, że rząd jest otwarty na rozmowy.
My z ministrem Soboniem nie zarządzamy spółkami ręcznie. Cały czas apelujemy do prezesów o rozmowy i dialog, bo tak powinno być. Jeśli tego dialogu jest za mało to sami będziemy w to wkraczać - zapewnił Sasin.
Akcja zakończyła się pod kancelarią premiera.