„W pierwszej połowie przyszłego roku może zacząć działać odpowiednik Kliniki Budzik dla dorosłych” – mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM profesor Wojciech Maksymowicz, dziekan Wydziału Nauk Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i szef Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie, który jest inicjatorem programu wybudzania ze śpiączki osób dorosłych. Koszt rocznego funkcjonowania placówki jest szacowany na 10 milionów złotych. Dzięki nowej placówce pacjenci w śpiączce, którzy ukończyli osiemnaście lat, zyskają większe szanse na wybudzenie.

„W pierwszej połowie przyszłego roku może zacząć działać odpowiednik Kliniki Budzik dla dorosłych” – mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM profesor Wojciech Maksymowicz, dziekan Wydziału Nauk Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i szef Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie, który jest inicjatorem programu wybudzania ze śpiączki osób dorosłych. Koszt rocznego funkcjonowania placówki jest szacowany na 10 milionów złotych. Dzięki nowej placówce pacjenci w śpiączce, którzy ukończyli osiemnaście lat, zyskają większe szanse na wybudzenie.
Prezes Fundacji "A kogo?" Ewa Błaszczyk (L) i dziekan Wydziału Nauk Medycznych UWM prof. Wojciech Maksymowicz /PAP/Tomasz Waszczuk /PAP

Michał Dobrołowicz: Panie profesorze, na jakim etapie jest program wybudzania ze śpiączki osób dorosłych?

Prof. Wojciech Maksymowicz: Moment, w którym jesteśmy, jest dla nas bardzo istotny. Niedawno dostaliśmy rekomendację od Agencji Oceny Technologii Medycznych adresowaną do ministra zdrowia, żeby uznać ten program za godny finansowania publicznego. Było tam kilka zastrzeżeń dotyczących konieczności uzupełnienia informacji o konkretnych procedurach. Jestem optymistą, myślę, że wszystko teraz powinno pójść szybko, mimo zamieszania ostatnich tygodni związanego z przejmowaniem władzy. Urzędy stanęły jednak na wysokości zadania i wszystko zrobiły w deklarowanym terminie.

Kiedy program może ruszyć?

To na pewno będzie przyszły rok. I pewnie nie od 1 stycznia. Ministerstwo musi teraz przygotować rozporządzenie, na podstawie którego minister dokona zmian w swoim systemie finansowania. Jestem jednak spokojny - przy obecnej aprobacie ma to dużą szansę funkcjonować. Najbardziej zainteresowane są rodziny pacjentów. To są niezwykle ważne badania naukowe, które pozwalają na nowe możliwości.

Klinika w Olsztynie zacznie działać dopiero, gdy program ruszy?

Dokładnie tak. Ten program jest potrzebny, żeby zatrudnić odpowiednią liczbę ludzi. To rodzaj rehabilitacji neurologicznej, która jest bardzo intensywna. Ta rehabilitacja nie zadziała bez pracy ludzi.

Panie profesorze, jak pan typuje: kiedy klinika zacznie działać?

Myślę, że będzie to pod koniec pierwszego półrocza 2016 roku. Zgłaszają się już do nas rodziny pacjentów bardzo zainteresowanych tą kliniką. Olsztyński uniwersytet już teraz posiada bardzo duże możliwości badawcze, są wśród nich rezonans funkcjonalny i medycyna nuklearna czy elektrofizjologia. To wszystko pozwala sięgnąć do mózgu osoby w śpiączce i zobaczyć, jak mózg osoby, z którą nie ma kontaktu pracuje.

Niestety, czas upływa, a ten czas jest bardzo ważny. Bo sprawa dotyczy pierwszego roku po zdarzeniu. Potem szanse na wybudzenie maleją. I to maleją tak mocno, że nie ma już sensu, żeby program trwał dłużej. Klinika Budzik regularnie dostaje telefoniczne pytania i prośby o to, żeby przyjąć dorosłych pacjentów w śpiączce. Ci, którzy mają skończone 18 lat nie mogą się dostać ze względów formalnych do kliniki.

Wybudzona ze śpiączki: Lekarze nie dawali mi żadnych szans

Program wybudzania dorosłych w śpiączce ma być realizowany w szpitalu klinicznym w Olsztynie, bo właśnie tam działają wyspecjalizowany oddział neurorehabilitacji, zaplecze diagnostyczne i terapeutyczne, neurochirurgiczne i neurobiologiczne. Początkowo w ośrodku będzie osiem łóżek, w przyszłości ma być ich piętnaście.

O tym, że ośrodek jest potrzebny przekonuje chociażby historia pani Justyny z Warszawy, z którą rozmawiał nasz dziennikarz. Byłam w śpiączce przez mniej więcej miesiąc, po urazie mózgu. To stało się jedenaście lat temu - opowiada.

Pani Justyna leżała w jednym ze stołecznych szpitali. Bardzo mi pomogli - przyznaje, choć zaznacza, że na pewno nie była to placówka wyspecjalizowana w opiekowaniu się osobami w śpiączce.

Moi bliscy opowiadali mi, że neurolodzy w pewnym momencie rozkładali bezradnie ręce i byli pewni, że nie wybudzę się ze śpiączki. Gdy to już się stało, do końca nie wiedzieli, jak mnie traktować, jak się mną opiekować - wspomina. Z medycznego punktu widzenia pewnie wszystko było w porządku, wyzdrowiałam, opiekowano się mną, ale cały czas miałam wrażenie, że jestem tam zaskoczeniem, wybrykiem natury, który wbrew przewidywaniom po kilku tygodniach wybudził się ze śpiączki.

Jak przyznaje sama pani Justyna, placówka, w której leczy się różne choroby, jest dopasowana do potrzeb różnych chorych i z konieczności nie jest wyspecjalizowana w pomaganiu właśnie osobom w śpiączce. W mojej rehabilitacji kluczowe było to, co działo się po samej śpiączce, bo samo wybudzenie było dopiero początkiem drogi, wtedy najbardziej potrzebowałam fachowej opieki - mówi pani Justyna.  

 

 

 

W Polsce działa szpital dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. To Klinika Budzik uruchomiona w lipcu 2013 roku. Działa ona przy warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. Posiada 15 w pełni wyposażonych łóżek, leczenie jest bezpłatne. W ciągu dwóch lat w Budziku obudziły się 22 osoby.