Część haseł, symboli i okrzyków wznoszonych podczas zeszłorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie "jednoznacznie wskazuje na związek z zakazanymi ideologiami, bądź nawołuje do różnic narodowościowych, rasowych i wyznaniowych". Jak dowiedział się reporter RMF FM, takie są wnioski opinii biegłego, który na polecenie prokuratury przeanalizował materiał dowodowy.

Jak usłyszał reporter RMF FM, ta opinia to tylko jeden z elementów śledztwa. Prokuratura nie oceniła jeszcze ostatecznie, czy 11 listopada doszło do złamania prawa i czy należy ścigać osoby, które trzymały transparenty i wznosiły okrzyki. 

Do tej pory - po kilku miesiącach - nie udało się jeszcze zatrzymać, a nawet zidentyfikować tych osób. 

Jeśli śledczy ocenią, że osoby te powinny odpowiadać, możliwe będzie ich skuteczniejsze ściganie - chociażby publikacja wizerunków.

Biegły, którego nazwiska prokuratura nie ujawnia - mówiąc jedynie, że to profesor historyk - zbadał 28 transparentów i kilka okrzyków. Wskazał na etymologię symboli i ich znaczenie, także w ujęciu historycznym. Z jego opinii wynika też, że część symboli ma tak zwany zastępczy charakter w stosunku do znaków wizualnych, które są nielegalne.

(m)