Donald Tusk na bieżąco śledzi postępy w budowie i nie widzi powodu do niepokoju - tak rzecznik rządu Paweł Graś odpowiada na informacje zdobyte przez naszego reportera: Pawła Świądra, który informował o gigantycznych opóźnieniach w budowie dróg na Euro.
Szef rządu nie ma też zamiaru wzywać na dywanik swego podwładnego w rządzie: ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. I chociaż budowa dróg jest "oczkiem w głowie premiera" , to jeśli Grabarczyk będzie musiał odejść, to na pewno nie z powodu opóźnień, a z powodu ewentualnego startu w wyborach na prezydenta Łodzi.
Rządowy plan budowy dróg ekspresowych przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej w 2012 roku jest niemożliwy do zrealizowania nawet w połowie. Jak ustalił reporter RMF FM Paweł Świąder, na pewno nie powstaną w całości odcinki tras S 5 Grudziądz- Poznań- Wrocław oraz S 7 z Gdańska do Warszawy.
Powodem opóźnień jest nie tylko brak fachowców w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, ale także kłopoty z decyzjami środowiskowymi. Zespół ludzi, któremu udało się zakończyć negocjacje i podpisać umowy na budowę autostrad nie mógł jednocześnie prowadzić innych projektów, w tym dróg ekspresowych. Niestety, przygotowania do budowy sporej części tych tras zaczęły się, zanim znowelizowano prawo środowiskowe. Wykonane już analizy albo musiały zostać powtórzone, albo trzeba będzie to zrobić.
I dlatego, planu budowy ekspresówek przed Euro nie uda się zrealizować nawet w połowie. Większość tych tras będzie dwupasmowa... tylko na kilkudziesięciokilometrowych odcinkach. Reszta albo będzie w budowie, albo będą to zwykłe jednopasmowe drogi z głębokimi koleinami.
Rząd co prawda chwali się, że w 2008 roku w budowie było 320 km ekspresówek, a pod koniec ubiegłego roku budowano ich już ponad 500 km, ale to i tak nie wystarczy.
I tak, kibice i turyści podróżujący za dwa lata np. autostradą z Gdańska do Wrocławia skręcą na teoretycznie ekspresową S5 w Grudziądzu. Jednak na odcinku ponad 300 kilometrów napotkają co najwyżej kilka 30 kilometrowych fragmentów dwupasmówki.
Poza tym, gdy w 2007 roku obiecywano trasy ekspresowe na Euro, spora część z nich nie była nawet kreską na mapie. Nie do końca były znane przebiegi tych dróg, ze względu na konflikty z samorządami, którędy droga, obwodnica miasta ma być poprowadzona - tłumaczy Adrian Furgalski z zespołu doradców gospodarczych.
Kilka tras - jak wspomniana S5 - do planu budowy dróg trafiła tylko dlatego, że taka obietnica potrzebna była przed wyborami w 2007 roku. (Z Poznania startowała wtedy Zyta Gilowska) Szkoda, że minister infrastruktury nie miał odwagi przyznać, że przejęty od PiS plan budowy dróg jest po prostu nierealny. Wiadomo jednak, że niepopularnych decyzji raczej się nie ogłasza.
Nie ma też pewności, że zamiast drogami ekspresowymi pojedziemy zaplanowanymi autostradami. Realizacja przynajmniej dwóch kluczowych odcinków A1 z Łodzi do Pyrzowic i A2 Łódź - Warszawa nadal stoi pod znakiem zapytania.