Utworzenie w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego zespołu weryfikującego przeszłość pracowników tej instytucji pod kątem ewentualnej pracy w organach bezpieczeństwa PRL to forma obrony przed atakami resortu Antoniego Macierewicza - tak ujawnione przez reporterów śledczych RMF FM informacje komentuje były szef BBN-u gen. Stanisław Koziej. Jak ustalili nasi dziennikarze, po natychmiastowym zwolnieniu z Biura płk. Czesława Juźwika, który w latach 80. pracował w wojskowym kontrwywiadzie, szefostwo BBN analizuje teczki personalne pozostałych pracowników.
Według gen. Kozieja, powołanie tej specjalnej wewnętrznej komisji to "przerost formy nad treścią", bowiem poznanie przeszłości pracowników BBN nie jest trudne: wystarczyć zajrzeć w ich dokumentację kadrową. Oceną ich pracy w PRL zajmuje się natomiast IPN.
Zdaniem generała, obecne szefostwo Biura improwizuje, reagując na ataki na swych ludzi, ale w starciu z MON-em stoi w tej sprawie na straconej pozycji.
Taka rywalizacja, że "ja lepiej zweryfikuję, niż oni zweryfikują" albo "oni zweryfikowali, a ja kontrweryfikuję i powiem, że to jednak byli dobrzy (pracownicy)"... na tym polu BBN z MON-em nie wygra - podkreśla gen. Koziej.
Jak wyjaśnia, ministerstwo ma większe możliwości: przede wszystkim służby specjalne.
Według generała, BBN powinien konkurować z MON-em merytorycznie w dyskusji o bezpieczeństwie - skupiając wokół siebie ośrodki naukowe, ekspertów z dziedziny obronności czy organizacje pozarządowe.
(e)