Pacjent może nie dostać recepty na lek, który jest w aptece. Taki może być efekt przekazania lekarzom i farmaceutom listy o brakujących lekach, którą przygotował Główny Inspektorat Farmaceutyczny.
W liście przygotowanej przez GIF chodziło o to, by lekarze wiedzieli czego brakuje w aptekach i nie przepisywali preparatu, którego nie można zdobyć.
Ta lista wprowadza w błąd lekarza i pacjenta. Wprowadza chaos - ocenia w rozmowie z RMF FM Agnieszka Szkopańska, kierownik apteki na warszawskim Muranowie.
Problem polega na tym, że lista dla lekarzy jest niepełna. Są na niej jedynie nazwy leków - bez rodzaju dawek czy rodzaju podania.
Przez taką listę - zdaniem Agnieszki Szkopańskiej - lekarze mogą przestawiać pacjentom terapie na leki, których też nie ma w aptekach.
Według farmaceutów, z którymi rozmawiał dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, nawet 70 proc. pozycji na urzędowej liście brakujących leków jest podana wadliwe.