Parlament Europejski potępił holenderski portal prowadzący nagonkę na Polaków. Rezolucja wzywa holenderskiego premiera, by odciął się od inicjatywy ksenofobicznej Partii Wolności, która jest sprzeczna z podstawowymi prawami Unii Europejskiej. Dotychczas rząd Holandii umywał od tego ręce.

Zobacz również:

Eurodeputowani apelują, aby władze holenderskie sprawdziły, czy portal Wildersa nie jest wezwaniem do nienawiści i dyskryminacji. To kluczowe zdanie rezolucji. Zostało nieco osłabione, bo w projekcie, do którego dotarła dziennikarka RMF było bardziej bezpośrednie wezwanie, aby rząd sprawdził, czy istnienie portalu nie łamie prawa karnego w Holandii i prawa UE. Jednak i to jest bardzo mocne, bo gdyby udowodniono, że portal wzywa do nienawiści i dyskryminacji, to można by jego autorów postawić przed sądem - uważa dziennikarz z dużej holenderskiej gazety.

Uchwała PE przypomina także, że rząd zawarł porozumienie o poparciu z Partią Wolności. Wytrąca w ten sposób premierowi Markowi Rutte argument, że to "sprawa partii, a nie rządu".

"Może premier się obudzi"

Rezolucja ma przede wszystkim wielkie znaczenie polityczne i symboliczne. Wielu Holendrów z którymi rozmawiała nasza korespondentka w Bredzie uważa, że taki nacisk na rząd jest konieczny. Może premier się obudzi - mówi pewna kobieta. Inni jednak uważają, że Unia nie powinna się mieszać w wewnętrzne sprawy Holandii. Musimy takie sprawy rozwiązywać sami, bez pomocy z góry - uważa jeden z mężczyzn.

Bardzo pozytywnie rezolucję przyjęli Polacy, mieszkający od lat w Holandii. To bardzo dobra rezolucja, teraz potrzebny by był jeszcze większy nacisk ze strony polskiego rządu - uważa Krzysztof Znarowski, który od 15 lat mieszka w Bredzie.

Sprzyjając Wildersowi media holenderskie podkreślają, że rezolucja do niczego prawnie nie zobowiązuje. To prawda, Rutte może ją wrzucić do kosza, ale każdy europejski polityk będzie mu ją za każdym razem ponownie kładł na stół - komentuje holenderski dziennikarz. W rezolucji ponadto znajduje się sugestia, aby Rada Europejska, czyli europejscy przywódcy, także potępili portal.

Tulipan to lipa - to nasza odpowiedź na portal nienawiści

Zobacz również:

Na początku lutego RMF FM i RMF24 uruchomiły akcję "Tulipan to lipa" - była to nasza odpowiedź na holenderski, ksenofobiczny portal. Większość naszych słuchaczy i internautów była zdania, że działalności Partii Wolności nie można zostawić bez odzewu.

Na RMF24.pl umieściliśmy plakat protestacyjny z hasłem "Tulipan to lipa". Mogliście go ściągać, i umieszczać na serwisach społecznościowych. Można go było również wysłać np. do ambasady Holandii lub do szefa Partii Wolności Geerta Wildersa. Przeczytaj o akcji "Tulipan to lipa".

W ten sposób chcieliśmy uświadomić Holendrom, że ich dobrobyt to także zasługa pracy Polaków oraz tego, że kupujemy holenderskie towary w polskich sklepach. Na ksenofobię - odpowiedzieliśmy humorem.

Bez Polaków Holandia może stracić miliardy euro

Z podatków płaconych rocznie przez Polaków do budżetu Holandii wpływa rocznie miliard dwieście tysięcy euro. Gdyby Polacy przestali tam przyjeżdżać, byłby to poważny cios dla holenderskiej gospodarki. Firmy, które teraz zatrudniają Polaków, nie znalazłyby łatwo pracowników. Oznaczałoby to dla nich albo bankructwo, albo przeniosłyby produkcję do krajów spoza Unii.

Całe gałęzie holenderskiej gospodarki są uzależnione od pracy Polaków. To Polacy pracują przy uprawach tulipanów czy hiacyntów. Zatrudniani są w warzywnictwie i ogrodnictwie a także w przemyśle - głównie budownictwie i metalurgii.

Holenderska gospodarka straciłaby miliardy euro, gdyby nas zabrakło. Korzyści dla holenderskiej gospodarki z pobytu Polaków w Holandii oblicza się na prawie 2 mld euro rocznie.

Holenderskie produkty to 4 proc. naszego importu

W zeszłym roku sprowadziliśmy z Holandii towary o wartości prawie 21 miliardów złotych - wynika z ostatnich wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego. To niemal cztery procent całego naszego importu.

Sprowadzamy głównie maszyny - traktory i sprzęt rolniczy. Na następnym miejscu jest chemia i diamenty, które jubilerzy masowo sprowadzają z portu w Amsterdamie.

W ubiegłym roku towary z Holandii bojkotowali Rumuni. To był ich protest przeciwko zablokowaniu przez Holendrów wejścia Rumunii do strefy Schengen. Prezydent Traian Basescu zaapelował wtedy o niekupowanie holenderskich warzyw.

W Rumunii zatrzymano także 15 ciężarówek z cebulkami i nasionami holenderskich tulipanów. Kilka z nich odesłano z powrotem do kraju pochodzenia.