Żaby i ropuchy, pchane instynktem, maszerują do zbiorników wodnych, żeby się rozmnażać. I masowo giną pod kołami samochodów. W Szczecinie na pomoc ruszyli ekolodzy, przy wsparciu urzędników.
Wzdłuż ulicy Tczewskiej, łączącej Dąbie z autostradą A6, stanęły pułapki na płazy. Konstrukcja ich jest banalnie prosta: wzdłuż drogi rozstawiona jest siatka, przy siatce wykopane dołki, w które wpadają płazy.
Dwa razy na dobę - rano i wieczorem - kilka osób sprawdza, co do nich wpadło. Dzisiaj podczas porannego obchodu w pułapkach znaleziono 12 ropuch szarych, gatunku chronionego w Polsce. Samiec jest dużo mniejszy od samicy. Gdy zaczyna się wiosna, samce znajdują partnerki i podróżują przyczepione do ich grzbietów. Nie sposób rozdzielić oba płazy. Na jezdni giną więc razem: samiec i samica - mówi Michał Kudawski z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt.
Wciągnięte z pułapek płazy trafiają do plastikowego wiadra, a w nim, całkowicie bezpiecznie, przenoszone są do stawu po drugiej stronie ulicy. Prawdziwy marsz płazów zacznie się jednak dopiero po pierwszym, ciepłym wiosennym deszczu, który przebudzi ropuchy z zimowego snu.
Wbrew pozorom, pomoc płazom nie jest taka prosta, gdyż wymaga załatwienia paru biurokratycznych formalności. W Szczecinie zgodę na wykopanie pułapek na ropuchy musiał wydać zarząd dróg, a Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska musiała zaakceptować plastikowe wiadro, jako środek transportu do stawu.
Aneta Łuczkowska