Na jednym z krakowskich kopców rozpoczęły się ponowne poszukiwania grobowca Wandy. Legenda głosi, że to właśnie w nasypie spoczywa córka księcia Kraka. Naukowcy na kopiec wrócili we wzmocnionym składzie. Do pracującej w październiku grupy archeologów ze Stowarzyszenia Vistula teraz dołączyli eksperci z Akademii Górniczo-Hutniczej. Za pomocą georadarów sprawdzają, czy wewnątrz nasypu coś się znajduje.
Kopiec przebadała już firma Georadar z Wrocławia, która stworzyła też skan obiektu. Tym razem trafił on pod lupę naukowców z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH.
To trudny teren. Geometria kopca jest największym utrudnieniem, ale nie wiemy też, z czego jest on zbudowany. W przypadku metody georadarowej, jeżeli tam jest dużo iłów, to będziemy mieli bardzo płytki zasięg, będziemy mogli sięgać tylko metr, dwa lub trzy we wnętrze kopca - podkreśla dr Sławomir Porzucek z AGH.
Wyniki badań naukowców będą gotowe na początku roku. Zanim zostaną opublikowane, podobne prace wykona jeszcze firma Jacka Adamca gpr24 z Warszawy. Dopiero wtedy zbiorczy raport zostanie przedstawiony mieszkańcom Krakowa.
Kopiec Wandy to jeden z czterech kopców w stolicy Małopolski. Powstał prawdopodobnie w VII lub VIII wieku. Legenda głosi, że w nasypie spoczywa Wanda, córka księcia Kraka.
Czy tak jest? Pewność dadzą jedynie wielokrotne badania różnych ekip, w tym naukowców AGH. W pewnych epokach pojawiały się kurhany, w których pochówek znajdował się w centrum, pod nasypem kurhanowym, tam tworzono komorę grobową, a w innych czasach te pochówki lokalizowano na samym szczycie. Jak jest w tym przypadku? Przekonamy się po badaniach - mówi Monika Łyczak ze Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Małopolski "VISTULA".
Tereny wokół nowohuckiego zabytku były już kiedyś badane. Odkryto tu zarówno osadę wielokulturową jak i pojedyncze pochówki. Natomiast sam kopiec nie był nigdy archeologicznie i metodycznie sprawdzany w żadnym stopniu.
Początkowo planowano, że badania zakończą się jeszcze w tym roku. Teraz wszystko wskazuje na to, że potrwają dłużej. Ze względu na ilość i jakość sprzętu oraz różnorodność metod, zakończymy je dopiero w pierwszym kwartale przyszłego roku - tłumaczy Michał Wiślanin Mleczko - szef Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Małopolski "VISTULA".
APA
Przemysław Błaszczyk, RMF MAXXX
Paweł Pawłowski, RMF FM