Jarosław Kalinowski grozi, że w referendum rolnicy powiedzą Unii „nie”, jeśli oferta rolna nie zmieni się na korzyść Polski. Jeśli UE nie podniesie wysokości proponowanych dopłat dla rolników i nie poprawi pozostałych warunków finansowych, to polscy rolnicy nie będą konkurencyjni dla swoich kolegów z innych krajów - uważa minister rolnictwa. Podobnego zdania jest część ekspertów.

Minister Kalinowski najbardziej obawia się, że rolnicy będą musieli dopłacać do każdej wyhodowanej świni czy każdej uzyskanej tony zboża. Rolnik z Francji czy Niemiec dostanie bowiem 100-proc. dopłaty, a polski rolnik tylko 32 proc. (Unia zgodziła się, by przesunąć pieniądze z innych funduszy pomocowych), a w najlepszym razie 40 proc. W drugim przypadku muszą się jednak na to znaleźć pieniądze w polskim budżecie.

Warunki przedstawione przez Unię niepokoją również Barbarę Fedyszak-Radziejowską z Polskiej Akademii Nauk, która twierdzi, że w takiej sytuacji najwięcej stracą rolnicy posiadający duże, nowoczesne gospodarstwa; ci, którzy sporo zainwestowali.

Minister Kalinowski uważa, że także pozostałe warunki są niezadowalające, np. limity na mleko. Według niego są tak niskie, że gdybyśmy je przyjęli, musielibyśmy zdusić rodzimą produkcję, by importować.

Jeśli więc polskim negocjatorom nie uda się uzyskać lepszych warunków, sznase, że rolnicy w unijnym referendum powiedzą „tak” – zdaniem socjologów - maleją do zera.

CZY NEGOCJACJE Z UE MOGĄ STAĆ SIĘ PRZYCZYNĄ ROZPADU KOALICJI SLD-PSL?

Foto: Archium RMF

23:15