Sąd Apelacyjny w Warszawie przedłużył tymczasowe aresztowanie wobec byłego prezesa zarządu GetBack, Kondrada K. Biznesmen przebywa w areszcie od czerwca 2018 roku. Mimo upływu 10 miesięcy od skierowania aktu oskarżenia w sprawie tzw. afery GetBack proces nie ruszył, nie ma także wyznaczonych terminu rozpraw.
"19 sierpnia 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wystąpił do Sądu Apelacyjnego w Warszawie z wnioskiem o przedłużenie wobec oskarżonego Konrada K. środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na dalszy okres 6 miesięcy, tj. do dnia 11 marca 2022 r., do godz. 14.30" - przekazała Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Wniosek był zainicjowany przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie i jak przekazał rzecznik tej jednostki, prok. Marcin Saduś, w czwartek 2 września Sąd Apelacyjny w Warszawie przedłużył Kondradowi K. areszt o kolejne pół roku.
Proces tzw. afery GetBack nie ruszył, mimo że akt oskarżenia wpłynął do Sądu Okręgowego w Warszawie w październiku 2020 roku. Podczas konferencji prasowej Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski poinformował, że aktem objęto 16 osób, w tym Konrada K., byłego prezesa zarządu GetBack. Oskarżeni zostali także Jarosław A. i Tobiasz B. - byli prezesi Idei Banku oraz Dariusz N. i Małgorzata Sz. - członkowie zarządu Idea banku.
Akt oskarżenia liczył 1200 stron, a akta zawierały 1600 tomów. Zarzucono im popełnienie przestępstw oszustwa, nadużycia udzielonych uprawnień, wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach oraz prowadzenia działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia, za co grozi im kara do 15 lat pozbawienia wolności.
Prokurator Krajowy tłumaczył, że "GetBack wyemitował ponad 5 mln obligacji, które następnie były za pośrednictwem banków, czy domów maklerskich proponowane zwyczajnym Polakom i inwestorom". Jak zaznaczył, inwestorzy byli wprowadzani w błąd co do stanu finansowego firmy GetBack, ratingu, czy co do możliwości zarobienia na tym pieniędzy. Tak 9 tys. osób poniosło szkodę w wysokości około 3 miliardów złotych - powiedział Święczkowski.
17 lutego br., cztery miesiące po przesłaniu materiałów sprawy, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że zwróci prokuraturze akt oskarżenia. Wnioskowali o to m.in. obrońcy oskarżonych. Sąd zarzucił prokuraturze m.in. nieprzesłuchanie wszystkich pokrzywdzonych (ponad 9 tys. osób), naruszenie praw oskarżonych do końcowego zaznajomienia się z aktami, czy luki w opiniach biegłych.
Prokuratura Regionalna w Warszawie decyzję sądu o zwrocie aktu oskarżenia niezwłocznie zaskarżyła. Sąd Apelacyjny w Warszawie wyznaczył terminy rozpoznania zażalenia, najpierw w kwietniu, później w maju, ale żadne się nie odbyło. 24 maja br. zapadła decyzja, że zażalenie z uwagi na zawiłość sprawy rozpozna rozszerzony, trzyosobowy skład sędziowski. Posiedzenie w tej sprawie odbyło się dopiero 29 lipca, ale zostało odroczone.
4 sierpnia Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że materiały zgromadzone przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie w sprawie tzw. afery GetBack są wystarczające, by Sąd Okręgowy w Warszawie mógł ją rozpoznać i wydać sprawiedliwy wyrok. Trzyosobowy skład sądu apelacyjnego, któremu przewodniczyła sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak uznał, że zebrane przez prokuratora dowody nie mają braków, albo - jeśli takowe są - nie przekraczają możliwości sądu, który na sali rozpraw będzie je musiał przeprowadzić.
Braki opisane przez Sąd Okręgowy w Warszawie są głównie, zdaniem SA, "brakami natury technicznej, a nie merytorycznej", np. brak odpisu postanowienia o powołaniu biegłych z zakresu finansów i rachunkowości. Sąd odwoławczy napisał, że wystarczyłoby, by sędzia Iwona Strączyńska poprosiła o uzupełnienie tych dokumentów podczas posiedzeń w przedmiocie zwrotu sprawy, które "odbywały się na przestrzeni miesiąca".
"Celem postępowania przygotowawczego nie jest wszechstronne wyjaśnienie sprawy, ale wyjaśnienie jej okoliczności w stopniu pozwalającym na ustalenie, że został popełniony czyn zabroniony stanowiący przestępstwo, poparte zabezpieczonymi i w niezbędnym zakresie utrwalonymi dowodami" - napisała sędzia Leszczyńska-Furtak.
Sąd odwoławczy przypomniał sądowi okręgowemu, że "za istotne braki postępowania przygotowawczego przyjmuje się takie, które stanowią przeszkodę w dokonaniu prawdziwych ustaleń faktycznych, tym samym uniemożliwiają realizację zasady prawdy materialnej, (...) przewyższają poziomem trudności zwykłe, a zatem wymagają dużego trudu i wysiłku", a także, że sprawy w sądach powinny być rozpoznawane sprawnie i szybko. Sprawę można zwrócić prokuraturze do uzupełnienia tylko wtedy, gdy uzupełnienie ewentualnych braków przez oskarżyciela miałoby ten proces przyspieszyć.
"Niezasadne jest stanowisko Sądu Okręgowego jakoby wskazane rozbieżności w opisach czynów (...) a także rozbieżności czy niespójności w zarzutach stawianych poszczególnym oskarżonym miały mieć charakter uchybień".(...) Odmienne zapatrywania sądu co do opisu czy kwalifikacji prawnej czynów w akcie oskarżenia nie mogą być podstawą zwrotu. (...) Sąd nie jest związany opisem czynu, a po wyjaśnieniu wszystkich istotnych okoliczności może i powinien nadać mu w wyroku dokładne określenie" - podkreślił Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sąd odwoławczy nie dostrzegł także zgłaszanych przez obrońców oskarżonych i sąd okręgowy braku możliwości zaznajomienia się z aktami, które były dostępne dla nich w formie papierowej, zdigitalizowanej oraz - już później - także w sądzie. SA nie uznał za uchybienie odstąpienie od przesłuchania przez prokuratora wszystkich 9 tysięcy osób pokrzywdzonych, bo stało się tak ze względu na ekonomię procesową i nie miało istotnego znaczenia dla ustaleń faktycznych.
"Ta sprawa wymaga szybkiego osądu" - napisał Sąd Apelacyjny w Warszawie i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w Warszawie "do merytorycznego rozpoznania" w dniu 4 sierpnia. Jednak termin pierwszej rozprawy, ani nawet posiedzenia przygotowawczego, nie zostały jeszcze wyznaczone. Rzeczniczka sądu okręgowego sędzia Beata Adamczyk-Łabuda informowała w rozmowie z PAP, że z uwagi na szczególną zawiłość sprawy i jej wagę sąd pierwszej instancji rozważa skorzystanie z treści art. 28 par. 3. Kodeksu postępowania karnego, który umożliwia rozszerzenie składu orzekającego z jednego do trzech sędziów, lub jednego sędziego i dwóch ławników.
Śledztwo ws. afery GetBack wszczęto dzień po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego, 24 kwietnia 2018 r. Powołano zespół śledczy. 11 maja 2018 r. dokonano pierwszych przeszukań i zabezpieczeń dokumentów, nośników informacyjnych i mienia, a w czerwcu 2018 r. zatrzymano Konrada K., byłego prezesa GetBacku. W związku ze śledztwem zabezpieczono kwotę 400 mln zł, w tym kosztowności, biżuterię, nieruchomości, papiery wartościowe i pieniądze na rachunkach bankowych.
Już w październiku Święczkowski informował, że kolejne akty oskarżenia będą sukcesywnie przesyłane do sądu. Toczące się w Prowadzone w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie śledztwo dotyczy jeszcze blisko 60 osób. Jedną z nich jest Leszek Czarnecki, podejrzany o dokonanie oszustw na szkodę klientów Idea Bank S.A. oraz wyrządzenie bankowi szkody w wielkich rozmiarach. W lipcu ub.r. prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Czarneckiemu zarzutów w związku z tzw. aferą GetBack, ale nie zostały mu one formalnie ogłoszone, bo biznesmen na stałe przebywa za granicą. Prokuratura uważa, że Czarnecki się ukrywa. W kwietniu br. sąd prawomocnie oddalił wszelkie wnioski prokuratury, która domagała się aresztowania biznesmena.