Ok. 200 zgłoszeń dotyczących przede wszystkim połamanych drzew i konarów na drogach, ale też zerwanych dachów, czy zalanych piwnic - odebrali w czwartek podlascy strażacy w związku z burzami, które przeszły nad regionem. PGE informuje, że 6,5 tys. odbiorców pozostaje bez prądu.
W czwartek po południu i wczesnym wieczorem przez Podlaskie przechodziły burze. Jak informowali synoptycy w ostrzeżeniach, były to burze z gradem i ulewnym deszczem. Opady wyniosły od 20 do 45 mm, a lokalnie mogły wzrosnąć nawet do 60 mm.
Jak poinformował w czwartek wieczorem dyżurny stanowiska kierowania Podlaskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP w Białymstoku, dotąd wpłynęło blisko 200 zgłoszeń, a wciąż też rejestrowane są kolejne. Nikt nie ucierpiał - podała straż pożarna.
Interwencje strażaków dotyczyły przede wszystkim powalonych drzew i konarów na drogach, które uniemożliwiały przejazd. W Wysokiem Mazowieckiem i okolicach strażacy wyjeżdżali przede wszystkim do zalanych piwnic - podała straż pożarna. Strażacy otrzymali też kilka zgłoszeń o zerwanych dachach.
Pozostałe zgłoszenia dotyczyły przede wszystkim Suwałk, Grajewa i Sokółki.
Jak poinformowała PAP Agnieszka Bajerska z białostockiego oddziału PGE Dystrybucja, awarie masowe dotyczą Regionu Energetycznego Białystok Teren, głównie powiatów sokólskiego i białostockiego. Prądu nie ma 6,5 tys. odbiorców. Bajerska podała, że chodzi o tereny wiejskie, energetycy już tam pracują.
Straż pożarna poinformowała, że od północy do godz. 17 w czwartek w całej Polsce interweniowano 6863 razy w związku ze zdarzeniami spowodowanymi frontem burzowym. Najczęściej interweniowali w województwach łódzkim, mazowieckim i kujawsko-pomorskim.
Synoptycy ostrzegają, że burze mogą wystąpić także w nocy i w kolejnych dniach.