Granatnik, materiały wybuchowe oraz dużą ilość krótkiej broni znaleziono w mieszkaniu prezesa wydawnictwa Magnum-X - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. Cezary S. jest podejrzewany o zabójstwo wiceszefa tej firmy na warszawskiej Pradze. Prokuratura poinformowała wcześniej, że najbardziej prawdopodobny motyw morderstwa Krzysztofa Zalewskiego to sprawy dotyczące biznesu i rozliczeń w ramach spółki.
Wiceszef Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Mariusz Piłat ujawnił wtedy, że w czasie przeszukania jednego z warszawskich mieszkań znaleziono m.in. wyrzutnię RPG oraz duże ilości amunicji i broni krótkiej. Przeszukano także siedzibę firmy, w której znaleziono ogromny arsenał. Jak ustalił reporter RMF FM Krzysztof Zasada, należał on do jednego z pracowników Magnum-X, który nie brał udziału w sprzeczce zakończonej tragedią. W jego metalowej szafie znaleziono m.in. materiały wybuchowe i granaty.
Prokuratorzy badają teraz skąd skład amunicji znalazł się w siedzibie firmy i mieszkaniu prezesa. Jednym z wątków śledztwa - poza zabójstwem - jest nielegalne posiadanie broni.
Zdaniem prokuratury najbardziej prawdopodobny motyw zabójstwa Krzysztofa Zalewskiego to sprawy dotyczące biznesu, rozliczeń w ramach spółki oraz nieporozumień co do dalszych kierunków prowadzenia biznesu.
Na razie szefowi wydawnictwa, który jest podejrzewany o zabójstwo, nie postawiono zarzutów. Leży w szpitalu w stanie krytycznym.
Reporterzy RMF FM Krzysztof Zasada i Roman Osica dowiedzieli się wcześniej, że prokuratura ma nagranie rozmowy, która poprzedziła tragiczne wydarzenia. Dyktafon miał zarejestrować rozmowę trzech osób, które spierały się na temat przyszłości firmy. Miały na ten temat różne wizje. Nagranie nie wskazuje jednak w żaden sposób na to, co wydarzyło się później.
Krzysztof Zalewski zginął w poniedziałek w budynku na warszawskim Grochowie. Jak się później okazało, mieści się w nim wydawnictwo Magnum-X, wydające magazyny poświęcone tematyce wojskowej i lotniczej. Mężczyzna był jego wiceprezesem. Napastnikiem był natomiast 48-latek, który jak ujawniono później, pełnił w firmie funkcję prezesa. Oprócz ataku nożem zdetonował też ładunek pirotechniczny i sam doznał poważnych obrażeń dłoni i brzucha. W wyniku eksplozji lekko ranny został także drugi pracownik biura.