Rzeszowscy policjanci po ponad dwóch dobach poszukiwań odnaleźli 13-letnią Paulinę. W sobotę późnym wieczorem zauważono ją na jednym z osiedli, gdzie pojawili się ratownicy STORAT-u z psami i policjantami. Wyziębiona dziewczynka trafiła do szpitala.
W sobotę wieczorem funkcjonariusze i ratownicy z psami przeczesywali osiedle Słoneczny Stok. Wówczas jeden z mieszkańców zauważył uciekającą dziewczynkę. Jej wygląd zgadzał się z rysopisem poszukiwanej gimnazjalistki. Powiadomił o tym rzeszowską komendę. Na telefon alarmowy telefon rzeszowskiej policji zadzwonił mieszkaniec, który twierdził, że widział poszukiwaną dziewczynkę. Mężczyzna bardzo przytomnie zareagował, zatrzymał dziecko - relacjonował nam rzecznik podkarpackiej policji podkomisarz Paweł Międlar.
Natychmiast na miejsce skierowano funkcjonariuszy. Dochodziła godzina 22, od zgłoszenia zaginięcia upłynęło więc ponad 50 godzin. Dziewczynka trafiła do jednego z rzeszowskich szpitali - była wycieńczona i przemarznięta. Na razie nie wiadomo, co robiła przez ponad dwie doby oraz gdzie i dlaczego się ukrywała.
Trzynastoletnia Paulina zaginęła w czwartek 22 marca. Rano wyszła do szkoły. Tam była widziana tuż przed ósmą. Nie została jednak na lekcjach. Wyszła prawdopodobnie ze względu na klasówkę z języka niemieckiego.
Dziewczynka nie wróciła do domu, z nikim się nie kontaktowała. Od momentu zgłoszenia zaginięcia poszukiwało jej kilkudziesięciu policjantów, strażacy z państwowej i ochotniczych straży pożarnych oraz ratownicy ze Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych Storat z psami tropiącymi.
Poszukiwania trwały ponad dwie doby. W tym czasie przeszukano brzegi Wisłoka, zalewu, kąpieliska "Żwirownia" i Lisiej Góry. Wielokrotnie sprawdzano ogródki działkowe, dworce, bloki mieszkalne, centra handlowe. Policjanci przeglądali też zapisy z monitoringu. Rozmawiali z nauczycielami, pedagogami oraz rówieśnikami Pauliny w gimnazjum oraz szkole podstawowej, do której kiedyś chodziła.
Poszukiwania prowadzono również poza Rzeszowem. Policjanci sprawdzili izby dziecka oraz placówki opiekuńcze. Powiadomiono nawet organizatorów imprez masowych. Policjanci sprawdzali każdy, nawet najdrobniejszy ślad lub sygnał.