To będą pierwsze spokojne Święta od wielu lat - mówią bracia Winkowie z Włodowa pod Olsztynem. Wczoraj prezydent ułaskawił ich w sprawie dotyczącej tzw. linczu we Włodowie.
Wiosną sąd skazał trzech braci Winek z Włodowa na 4 lata więzienia za zabicie w 2005 roku terroryzującego ich wieś recydywisty zwanego "Ciechankiem". We wrześniu prezydent wszczął w ich sprawie procedurę ułaskawieniową, wczoraj wydał decyzję o ułaskawieniu. Mieszkańcy Włodowa cieszą się z tej decyzji. Zabitego "Ciechanka" nikt tu nie żałuje, bo wśród mieszkańców miał opinię człowieka nerwowego i niebezpiecznego.
Najbardziej cieszą się oczywiście ułaskawieni bracia. Rozmawiałem z dwoma z nich - Krzysztofem i Tomaszem. Opowiadali, że wreszcie będą mogli wrócić do normalnego życia, że skończą się bezsenne noce i strach przed pójściem do więzienia:
Ale sprawa na tym się nie kończy. Obrońcy braci złożyli niedawno wniosek o kasację wyroku skazującego ich za zabicie "Ciechanka". Wczoraj nie byli pewni, czy wydana decyzja o ułaskawieniu nie spowoduje wycofania wniosku. Dziś jednak przekonują, że musi dojść do rozprawy przez Sądem Najwyższym. Chcą udowodnić, że to nie bracia Winek są odpowiedzialni za śmierć recydywisty.
Mówi mecenas Piotr Afeltowicz, jeden z obrońców braci. Podczas ostatniego procesu w tej sprawie żona jednego z braci próbowała już przekonywać sąd, że za zabójstwo odpowiada nie jej mąż, ale ojciec. Grozi jej teraz z tego powodu proces za składanie fałszywych zeznań. Bracia przyznają się jedynie do pobicia recydywisty.