Strona rosyjska nie przesłała żadnych pism w sprawie budowy pomnika "Zamęczonych w polskich obozach śmierci" - poinformował prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Cmentarz Rakowicki nie jest najlepszym miejscem na tego typu inicjatywy – podkreślił.
Jacek Majchrowski podkreślił, że żadne dokumenty od strony rosyjskiej nie wpłynęły ani do władz miasta, ani do urzędu wojewódzkiego. Sądzę, że jeżeli trzeba będzie uczcić - a zawsze uważałem, że trzeba czcić tego typu rzeczy - to najlepszym rozwiązaniem jest postawienie krzyża prawosławnego na tym grobie. Tak jak to robimy przy cmentarzach żołnierzy Wermachtu. Nie ma żadnych pomników, są po prostu mogiły z krzyżami - mówił. Dodał, że szacunki dotyczące zmarłych, jakie podają Rosjanie są zdecydowanie przesadzone, a na Cmentarzu Rakowickim znajdują się groby żołnierzy nie zamęczonych, ale chorych na czerwonkę.
Wojewoda małopolski Jerzy Miller odniósł się do sprawy pomnika w specjalnym komunikacie. Podkreślił, że Polska przestrzega wszystkich umów międzynarodowych i wynikających z nich zobowiązań dotyczących zachowania dbałości o miejsca spoczynku żołnierzy, którzy polegli na terenie naszego kraju. Za nieprawdziwe i daleko krzywdzące uznał użycie przez stronę rosyjską sformułowania "polskie obozy śmierci". Żołnierze walczący w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku, zarówno ci, którzy polegli na polu bitwy, zmarli w szpitalach wojskowych, jak i w obozach jenieckich, a tylko z takimi - zaznaczył wojewoda - mieliśmy do czynienia, zostali pochowani w różnych miejscach na terenie całego kraju, także w Małopolsce - tłumaczył.
Rzeczniczka prasowa Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie Patrycja Ćwikła przyznała , że w lipcu cmentarz Rakowicki "nieoficjalnie" odwiedził konsul Federacji Rosyjskiej, który oglądał to miejsce "pod kątem ewentualnego postawienia pomnika". Zauważyła też, że wznoszenie pomników na grobach i cmentarzach wojennych wymaga zezwolenia wojewody.
(mn)