Warszawska prokuratura zajmie się sprawą dopingu Kornelii Marek. Śledczy mają ustalić, kto podał zawodniczce erytropoetynę i czy doszło do narażenia zdrowia lub życia narciarki. Grożą za to 3 lata więzienia.
Na razie śledczy prowadzą postępowanie sprawdzające w sprawie - precyzuje rzeczniczka prokurtaury Warszawa-Śródmieście Monika Lewandowska. Kornelia Marek będzie więc występować jako pokrzywdzona. Zawiadomienie w tej sprawie złożył w prokuraturze krajowy konsultant do spraw rehabilitacji.
Badanie antydopingowe Kornelii Marek, które przeprowadzono podczas igrzysk olimpijskich w Vancouver po biegu sztafetowym 4x5 km, dało wynik pozytywny. 12 marca, na żądanie zawodniczki, w laboratorium w Richmond rozpoczęła się analiza próbki B. 16 marca MKOl potwierdził obecność niedozwolonej substancji - erytropoetyny (EPO) - w organizmie Polki. To jedyny przypadek stosowania dopingu wykryty na tegorocznej olimpiadzie.
Specjalna Komisja Dyscyplinarna Polskiego Związku Narciarskiego nałożyła na Kornelię Marek karę dwuletniej dyskwalifikacji.