Do końca wakacji pozostał niestety już tylko tydzień i w wielu turystycznych regionach Polski właściciele straganów z oscypkami czy smażalni ryb liczą zyski. Nie były one jednak takie jak się spodziewali.

Większość prowadzących tzw. biznesy turystyczne narzeka: a to, że turystów było mniej; a to, że goście już nie tacy jak kiedyś bywało i teraz trzy razy oglądają dutki zanim je wydadzą: "Był problem przełomu lipca i sierpnia. Ten tydzień od 29 lipca można powiedzieć był fatalny". Sprzedawcy kiełbasek i góralburgerów także twierdzą, że bywało lepiej: "Z punktu widzenia małej gastronomii trzeba przyznać, że jest to zmniejszona ilość turystów, może spowodowana również tym, że były powodzie". Są również i tacy, którzy cieszą się z tego, że sezon był spokojniejszy: "Możemy zdecydowanie powiedzieć, że raczej spokojny" - powiedział naczelnik tatrzańskich ratowników Jan Krzysztof. "Mimo to przewieźliśmy ponad 90 osób z gór" - dodał. Generalnie w Tatrach turystów było mniej, ale dostarczyli turystom zajęcia i nie tylko.

Na Warmii i Mazurach zarówno turyści jak i ludzie z branży turystycznej także mają dość kwaśne miny. Wakacje na Warmii i Mazurach nie należały do udanych. Prywatni przedsiębiorcy - od dyrektorów największych hoteli do właścicieli małych budek z lodami - narzekają na rekordowo małe zyski. Ich narzekania starają się potwierdzać liczby. W tym roku do Krainy Tysiąca Jezior w porównaniu z rokiem ubiegłym przyjechało połowę mniej turystów. Według ludzi z branży jest to efekt spadku cen na rynku turystyki zagranicznej: "Nie ma takiej dużej różnicy w opłacie za wczasy na Warmii i Mazurach i opłacie za wczasy na Majorce czy w Hiszpanii". Rzeczywiście Mazury są drogie. Ceny miejsc w hotelach, pensjonatach czy na polach campingowych z roku na rok rosną. Niestety nie rośnie standard wypoczynku w tych miejscach i to zdaje się odstraszać coraz to wybredniejszych polskich turystów.

foto Archiuwm RMF

19:15