Zwierzak pod choinkę? Tak, ale tylko pluszowy. Tak radzi Izabela Działek, dyrektorka schroniska dla czworonogów w podwarszawskim Celestynowie, która nie oddaje zwierzaków zainteresowanym adopcją psa - przed świętami. Twierdzi, że ludzie zwykle kierują się emocjami a nie zdrowym rozsądkiem.
Najpierw jest radość ze znalezionego pod choinką czworonoga. Po kilku dniach następuje zderzenie z rzeczywistością. Niestety, Ludzie często nie zdają sobie sprawy z odpowiedzialności jaka na nich spada. I psem lub kotem przez cały dzień nie ma się kto zająć. Zwierze szczeka, nie może się przyzwyczaić do nowych warunków. I niestety właściciele decydują się na oddanie go do schroniska. Gorzej, jeżeli wywiozą go do lasu i tam porzucą.
Mimo, że pani Izabela już od kilku lat nie oddaje zwierząt do adopcji, to każdego roku po świętach i Nowym Roku do schroniska trafia ok. 30 niechcianych psów. Często są one wrzucane za ogrodzenie schroniska. Kilka razy zdarzyło się także, że kiedy pani Izabela spacerowała po lesie, znajdywała psy przywiązane do drzewa, bądź widziała bardziej makabryczne sceny. Pudełko, w pudle plastikowa torba, w niej szczeniaki. Jedyne otwory na powietrze miały, to te które same sobie jakimś cudem zrobiły – mówi dyrektorka schroniska, i pyta retorycznie z bardzo zasmuconą miną – ile takich szczeniaków i psów jest jeszcze w polskich lasach?