Nawet 20 tys. pracowników służby zdrowia protestowało wczoraj przez kilka godzin w Warszawie przeciwko rządowej koncepcji restrukturyzacji sektora. Nie podobają im się projekty nowelizacji ustaw o ZOZ-ach, pomocy społecznej i restrukturyzacji zadłużenia szpitali publicznych.
Ponadto pielęgniarki protestowały przeciwko niezrealizowaniu tzw. ustawy 203. Ustawa ta przyznawała im podwyżki płac w wysokości właśnie 203 złotych, ale nie precyzowała, kto ma im te pieniądze wypłacić.
Przed godz. 12 plac pod Pałacem Kultury i Nauki - skąd demonstracja ruszyła - wypełnił się powiewającymi chorągiewkami i transparentami. Uczestnicy manifestacji przeszli przed Ministerstwo Gospodarki, Sejm i Kancelarię Premiera. Delegacja protestujących została przyjęta we wszystkich tych urzędach. Wszędzie tam związkowcy przekazali petycje ze swoimi postulatami.
W czasie demonstracji krytykowany był nie tylko rząd Millera. Dostało się także pani prezydentowej: Pomysł wziął się ze szpitali motylkowych, z tych akcji wszelkich charytatywnych, niby, podszywania się pani Joli i ten pomysł robienia sobie kampanii kosztem inwalidów, chorych - mówiła reporterce RMF jedna z pielęgniarek. Wśród okrzyków słuchać było hasła: Jola na pielęgniarkę, nie na prezydenta!
Podczas gdy służba zdrowia protestowała, rząd dyskutował... właśnie o służbie zdrowia; o tym, jak uchronić ją przed bankructwem. Panaceum ma być komercjalizacja szpitali, czyli przekształcenie ich w spółki prawa handlowego. Czy rzeczywiście takie przekształcenia wystarczą i czy może być to lek na chorą służbę zdrowia, posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
Według policji, w proteście wzięło udział ok. 5 tys. osób. Organizatorzy jednak, podczas wiecu przed Kancelarią Premiera, mówili nawet o 20 tys.
06:00