Jeszcze dzisiaj może dojść do pierwszych aresztowań związanych z aferą w łódzkim pogotowiu. Od soboty policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali siedem osób - trzech lekarzy i trzech właścicieli firm pogrzebowych. Siódmą osobą jest aresztowany wcześniej przedsiębiorca pogrzebowy Jacek T., oskarżony o zlecenie zabójstwa konkurenta.

Pierwsze osoby zatrzymano pod zarzutem łapownictwa, ale prokuratura dla dobra śledztwa nie potwierdza tych informacji. Od rzecznika łódzkiej policji Jarosława Bergera wiemy, że nikomu jeszcze nie przedstawiono zarzutu zabójstwa. Nieoficjalnie wiadomo, że jednym z pierwszych zatrzymanych jest opisany w prasie lekarz "Anioł śmierci". Pozostali zatrzymani lekarze to byli pracownicy pogotowia. Informacje o handlu ciałami zmarłych, a być może również celowego uśmiercania pacjentów wyszły na jaw kilka dni temu.

Niektórym chorym - jak zeznali lekarze z łódzkiego pogotowia - sanitariusze podawali lek zatrzymujący krążenie i w efekcie powodujący śmierć. Według prokuratora Karola Napierskiego z Prokuratury Krajowej, może chodzić o pavulon. Pavulon to niezwykle silny środek zwiotczający mięśnie szkieletowe, to syntetyczna pochodna kurary. Stosowany głównie w anestezjologii do zwiotczenia mięśni podczas operacji. Może być stosowany wyłącznie przy intubacji pacjenta. Powoduje także zwiotczenie przepony, w konsekwencji niemal natychmiastowe ustanie czynności oddechowych.

Przypomnijmy: Od czwartku stacje pogotowia nie mogą już stosować tego leku. Zdecydował o tym minister zdrowia, Mariusz Łapiński. Nasz lubelski reporter rozmawiał z dyrektorem lubelskiego pogotowia, Alicją Ciechan. Tam pavulon w ogóle nie był używany. Alicja Ciechan podkreśla, że lekarz powinien powiedzieć pacjentowi, jakie podaje mu leki:

Śledztwo w tej bulwersującej sprawie może potrwać bardzo długo. Trzeba zanalizować prawie pięć tysięcy zgonów i przesłuchać dwa i pół tysiąca ludzi. Niewykluczone, że zostaną przeprowadzone ekshumacje zmarłych pacjentów łódzkiego pogotowia. Wiceminister zdrowia twierdzi, że pewne niemieckie laboratorium może wykryć jego obecność w organizmie nawet do dziesięciu lat od chwili podania. W jaki sposób przeprowadza się ekshumację? W jakim stopniu pomoże ona prowadzącym śledztwo w sprawie nekro-biznesu? Nasz reporter, Witold Odrobina zapytał o to doktora Jerzego Kunca, adiunkta katedry medycyny sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego:

foto Archiwum RMF

09:30