Prokurator prowadzący śledztwo w sprawie zaniedbań, których efektem były wielomilionowe straty w spółce KGHM, winnych nie znalazł. Znalazł za to pieniądze na wydanie swojej książki. Gdzie? Właśnie w KGHM.

Obrót papierami wartościowymi i jego prawno-karna ochrona - to tytuł książki wydanej w 1998 roku, której autorem jest nie kto inny, a sam prokurator Jerzy Skorupka. Ten sam, który rok później prowadził śledztwo w sprawie nieprawidłowości w spółce KGHM.

Prokurator początkowo twierdził, że kiedy zaczynał śledztwo w sprawie Polskiej Miedzi, nie pamiętał, że to kombinat przyczynił się do wydania jego książki. Później jednak przyznał, że nie widzi żadnego problemu w tym, by wydawnictwo wzięło pieniądze od ludzi, których on posadził na ławie oskarżonych. Nie przełożyło się to później w żaden sposób na moją pracę w prokuraturze i na sposób prowadzenia śledztwa w sprawie KGHM. (...)To chyba dobrze o mnie świadczy, jeżeli KGHM sponsoruje książkę, a mnie stać na bezstronność i obiektywizm do tego stopnia, że jestem w stanie oskarżać członków zarządu tego koncernu - beztrosko wyjaśił prokurator Skorupka.

Poza tym pan prokurator, jak sam twierdzi, nie widział na oczy pieniędzy, dzięki którym jego książka ukazała się na rynku. Rodzi się pytanie, czy można brać pieniądze na swoją działalność, od ktogoś, kto podejrzany jest o poważny konflikt z prawem...

Foto: Archiwum RMF

18:40