33-letni górnik zginął w nocy w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. Mężczyznę uderzyła spadająca bryła skalna. Przyczyny wypadku bada Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach.

Do tragedii doszło 840 metrów pod ziemią podczas tzw. obrywki stropu, czyli prac wykonywanych przed obudowywaniem chodnika. Na górnika spadła bryła węgla o wymiarach metr na półtora metra i grubości 40 centymetrów. Dyspozytor WUG powiedział, że mężczyzna zginął na miejscu.

To kolejny wypadek w „Bielszowicach” w tym roku. W lutym zapalił się tam metan, który ciężko poparzył kilkunastu górników. W tym roku w polskich kopalniach węgla zginęło już dziewięciu górników. Dotychczas nie odnaleziono ciała jednego z nich, zaginionego w kopalni "Brzeszcze". Akcja ratownicza w tej kopalni ciągle trwa.

foto Archiwum RMF

10:05