Urzędy pracy nie działają. Ich skuteczność jest wielokrotnie niższa, niż pokazują to oficjalne dane - alarmuje "Puls Biznesu" na podstawie raportu NIK.

Jak zauważa gazeta, jeśli spojrzeć na statystyki Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, można uznać, że polskie urzędy pracy mają niezłą skuteczność w wyciąganiu ludzi z bezrobocia. W latach 2010-12 efektywność aktywizacji zawodowej dla całego kraju wahała się między 54 a 61 procent.

Faktyczna skuteczność urzędów pracy jest jednak wielokrotnie niższa - pisze "Puls Biznesu". Analiza Najwyższej Izby Kontroli pokazuje, że oficjalna metodologia obliczania skuteczności urzędów pracy jest błędna. Statystyki biorą pod uwagę jedynie sam fakt znalezienia pracy przez bezrobotnego, a nie analizują, jakie są jego dalsze losy.

Według oficjalnych statystyk resortu pracy, koszt wyciągnięcia jednej osoby z bezrobocia wynosił w latach 2010-12 średnio 9-13 tysięcy złotych. Ale jeśli zgodnie z wynikami analizy NIK uznać, że faktyczna skuteczność to nie około 60, ale raczej 10 procent, okazuje się, że podatnicy na aktywizację jednego bezrobotnego wydają aż około 50-60 tysięcy złotych.

Resort pracy zaznacza, że NIK przeanalizowała jedynie wycinek systemu publicznych służb zatrudnienia. Poza tym ministerstwo od półtora roku przygotowuje wielką reformę urzędów pracy.

(edbie)

Dalsza część artykułu pod materiałem video: