Sieci handlowe są mocno zdeterminowane, żeby znajdować luki w ustawie i otwierać sklepy w niedzielę - powiedział PAP główny ekonomista Grupy BLIX Krzysztof Łuczak. Dodał, że samo zaostrzenie kar, którego chce NSZZ "Solidarność", nie rozwiąże problemu.
Jak wskazał ekspert, kilka dni temu media poinformowały, że szef Solidarności Piotr Duda wysłał list do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Zwrócił się w nim, aby złamanie zakazu handlu w niedziele było traktowane nie jak wykroczenie, ale jak przestępstwo.
W mojej ocenie samo zaostrzenie kar nie rozwiąże problemu otwierania sklepów w niehandlowe niedziele. Sieci są mocno zdeterminowane, żeby handlować również w niedzielę, bo dla nich to kolejna okazja na powiększenie zysków, zwłaszcza w czasach mocno kryzysowych - wyjaśnił.
Według Łuczaka sieci handlowe często są o krok przed ustawodawcą. Mają dobrych prawników, którzy zawsze znajdą pewnego rodzaju lukę bądź niedopatrzenie ustawodawcy - zaznaczył.
Dodał, że będzie niezmiernie trudno wprowadzić takie przepisy, które całkowicie wyeliminują taką sytuację.
Ustawodawca musiałby stworzyć naprawdę szeroki wachlarz zakazów i sytuacji bądź wprowadzić faktycznie całkowity zakaz handlu dla wszystkich podmiotów na rynku - bez wyjątku - zauważył ekspert.
Jego zdaniem całkowity zakaz handlu mógłby jednak spotkać się z naprawdę dużym oporem i niezrozumieniem wśród większości Polaków, dlatego dzisiaj nikt tego nawet nie chce sprawdzać.
Łuczka zwrócił uwagę, że sieci handlowe podkreślają, że podejmowane przez nich działania są zgodne z obowiązującym prawem, w myśl zasady, że co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone. I to się raczej nie zmieni, nawet jak przepisy będą jeszcze wielokrotnie zaostrzane - ocenił ekspert.
Przypomniał, że UCE Research i SYNO Poland zapytał w ub. roku Polaków o zaostrzenie przepisów wobec sklepów, które obchodzą zakaz handlu w niedziele.
Jego wyniki pokazały nam, że Polacy są podzieleni w tej kwestii. Blisko 40 proc. pytanych chciało zaostrzenia przepisów i niemal tyle samo osób było temu przeciwnych. Do tego ponad połowa badanych uważała wtedy, że takie ograniczenia w ówczesnej sytuacji rynkowej i pandemicznej były zwyczajnie zbędne - powiedział.
1 lutego br. weszła w życie nowelizacja ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta, ograniczająca możliwość omijania zakazu przez sieci, które podpisywały umowy z firmami kurierskimi i pocztowymi, umożliwiając w swoich placówkach odbiór przesyłek.
Zgodnie z nowelą w niehandlowe niedziele duże sklepy zatrudniające pracowników nie mogą działać pod pretekstem świadczenia usług pocztowych, jeśli przychody z tej działalności będą stanowić mniej niż 40 proc. przychodów ze sprzedaży danej placówki.
Nowelizacja wprowadziła określenie "przeważająca działalność", które oznacza rodzaj przeważającej działalności wskazany we wniosku o wpis do krajowego rejestru urzędowego podmiotów gospodarki narodowej, jeżeli działalność ta jest wykonywana w danej placówce handlowej i stanowi co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu ze sprzedaży detalicznej.
Ustawa wprowadzająca stopniowo zakaz handlu w niedziele weszła w życie 1 marca 2018 r. Przewidziano także katalog 32 wyłączeń.
Zakaz nie obejmuje m.in. działalności pocztowej, a ponadto nie obowiązuje w cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą ani w kawiarniach. Za złamanie zakazu handlu w niedziele grozi od 1000 zł do 100 tys. zł kary, a przy uporczywym łamaniu ustawy - kara ograniczenia wolności.
Od 2020 r. zakaz handlu nie obowiązuje jedynie w siedem niedziel: ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę przed Wielkanocą.