Rząd przyjął pakiet rozwiązań podatkowych związanych z Polskim Ładem. To oznacza, że do Sejmu wędruje projekt przeprowadzenia w Polsce podatkowej rewolucji. Zyskają na niej najgorzej uposażeni. Stracą natomiast lepiej zarabiający.
Projekt zakłada między innymi podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 30 tysięcy złotych oraz podwyższenie progu podatkowego z 85 tysięcy do 120 tysięcy złotych.
Rząd przyjął projekty reform w ramach Polskiego Ładu, które oznaczają historyczną obniżkę podatków - oświadczył premier Mateusz Morawiecki.
Projekt zakłada też m.in. zwiększenie składki na służbę zdrowia.
Rząd z jednej strony proponuje podniesienie składki zdrowotnej, a z drugiej - obniżenie podatków dla części społeczeństwa.
W praktyce - jak wylicza rząd - zyska na tym 18 milionów Polaków, a ok. 90 proc. wszystkich Polaków płacących podatki albo zyska, albo ta zmiana będzie dla nich neutralna.
Straci natomiast ponad połowa przedsiębiorców - informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.
Rząd wprowadza zasadę, że każdy, kto zarabia w ramach umowy o pracę więcej niż 7 tysięcy złotych na rękę, ten straci od kilku do kilkuset złotych. Zyskają osoby zarabiające poniżej średniej krajowej.
Nieco bardziej skomplikowane mechanizmy rząd szykuje dla przedsiębiorców. Takie, które w większym stopniu obciążają największe firmy międzynarodowe i menagerów dużych korporacji, raczej niż mniejsze firmy - mówi premier.
Przedsiębiorcy rozliczający się liniowo stracą średnio od 200 do 400 złotych. Ci rozliczający się według skali stracą średnio do 200 złotych. Największe uderzenie jest wymierzone w wielkie korporacje. Wdrożony ma zostać minimalny podatek dochodowy od wielkich korporacji, które nie płacą w Polsce CIT-u.
Spodziewane wpływy z planowanego podatku od wielkich korporacji to ok. 2 mld zł - poinformował premier. Trudno tutaj bardzo dokładnie prognozować, ale to będą środki, które będą przeznaczone na inwestycje, a także na politykę społeczną prowadzoną przez nasz rząd - dodał Morawiecki.
Główny Ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich Łukasz Kozłowski przewiduje w rozmowie z RMF FM, że na Polskim Ładzie stracą osoby, które prowadzą działalność w w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli "zatrudniają pracowników, kupują towar, wchodzą w kontrakty handlowe".
Te osoby nie będą mogły skorzystać z tych furtek, które zostały postawione w Polskim Ładzie po to, by płacić niższe podatki lub niższą składkę zdrowotną - ocenia.
Mateusz Morawiecki podkreślił podczas konferencji prasowej, że środki z podniesionej składki zdrowotnej będą przeznaczone wyłącznie na służbę zdrowia.
"Co do składki zdrowotnej, to zmiany w wyniku procesu dyskusji społecznej dotyczą wielu obszarów. Dotyczą one takiego ukształtowania całego systemu składki zdrowotnej, żeby z jednej strony jak najwięcej tej dodatkowej składki do służby zdrowia wpłynęło - opisywał, podkreślając, że pieniądze te są niezbędne dla poprawy jej funkcjonowania i wprowadzenia podwyżek wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia.
Premier przedstawił też niektóre założenia zmian.
Te osoby, które mają niższe dochody lub niższe przychody, mają formułę, o której rozmawiamy już od ładnych kilku tygodni. W przypadku ryczałtu, to jest "ryczałt dla ryczałtowców". Część z przedsiębiorców płaci podatek przychodowy, tak jest skonstruowany nasz system, że mogą w ogóle nie liczyć kosztów i mają możliwość płacenia podatku przychodowego - powiedział. Przypomniał jednocześnie, że podniesiony jest próg, od którego można się rozliczać ryczałtem: z 250 tys. euro na 2 mln euro, czyli ok. 9 mln zł, więc wiele firm będzie mogło skorzystać z tego rozwiązania.
Te firmy, które osiągają przychód do 60 tys. zł, mają składkę zdrowotną na poziomie 300 zł. Te, które osiągają przychód do 300 tys. - składka zdrowotna 500 zł, a ci, którzy przekraczają przychód 300 tys. zł - składka zdrowotna 900 zł. A więc jest progresja, ale jest utrzymana ta korzyść dla tych przedsiębiorców, którzy działają na własne ryzyko - podkreślił.
W przypadku tzw. liniowców, którzy rozliczają się składką liniową składka poniżej 5 proc. będzie odzwierciedleniem tego, co jest niezbędne również dla systemu zdrowia, żeby on mógł funkcjonować w sposób lepiej dofinansowany - dodał premier.
Zdaniem premiera, zmiany te mają zniwelować "ogromną dysproporcję między tymi, którzy zarabiali średnie wynagrodzenie, czyli ok. 5000 zł", a osobami zarabiającymi po kilkanaście tysięcy złotych.