Brytyjskie weto w sprawie unijnego budżetu na lata 2014-20 jest bardzo prawdopodobne. Polscy ministrowie wprost przyznają, że szanse na szybkie porozumienie są coraz mniejsze. Dlatego na czwartkowy szczyt przygotowują plan B, którym ma im pozwolić na zdobycie obiecanych wyborcom 300 miliardów złotych.
Jeśli Brytyjczycy zdecydują się na weto, Polacy postarają się o porozumienie w gronie pozostałych 26 krajów. To miałoby zwiększyć siłę nacisku na Wyspiarzy i zmusić ich do ostatecznego poparcia uzgodnionego projektu. To może być możliwe, ale to nie będzie łatwe. I to zarówno przez problemy natury politycznej, jak i problemy natury prawnej - przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Berendą minister do spraw europejskich Piotr Serafin.
Jeśli ten scenariusz nie doprowadzi do sukcesu, trzeba będzie przygotować się na tak zwane prowizorium. Od 2014 roku będzie obowiązywał taki budżet jak obecnie, ale powiększony o inflację. Dla Polaków będzie to oznaczało większe niż do tej pory wpływy z unijnej kasy. Taka sytuacja może mieć jednak także swoje ciemne strony - zaplanowanie jakichkolwiek większych inwestycji będzie niemożliwe.
Rząd ma w głowie plan B, ale cały czas trzeba realizować plan A i pamiętać o tym, ze będzie nowa propozycja europejskiego budżetu na lata 2014-20. W środę późnym wieczorem ma ją rozesłać do wszystkich unijnych rządów szef Rady Europejskiej - Herman Van Rompuy.
Z nieoficjalnych ustaleń naszego reportera wynika, że ta propozycja będzie dla nas znacznie bardziej korzystna niż zeszłotygodniowa. W tamtej zaplanowano, że w ramach polityki spójności Polska ma dostać niecałe 74 miliardy Euro. Z naszych informacji wynika, że Herman Van Rompuy obiecał Donaldowi Tuskowi kilka miliardów więcej.