Jeszcze niedawno wiele osób chętnie kupowało delikatesowe wędliny, czy szukało oryginalnych serów. Teraz przestawiliśmy się na najtańsze produkty. To oczywiście jest skutek kulminacji kryzysu w naszym kraju.
Ostatnie dane Głównego Urzędu Statystycznego o polskim handlu pokazują, że Polacy ograniczają teraz wszystkie wydatki.
Najwolniej spadają jednak obroty w tak zwanych sklepach niewyspecjalizowanych, czyli w super- i hipermarketach.
Przez ostatni rok nasze wydatki na zakupy w tych sklepach spadły o nieco ponad 4 procent, podczas gdy w mniejszych, ale droższych sklepikach, czy sklepach branżowych, obroty spadły średnio o 10 procent.
Oprócz tego - i to pokazują wyliczenia producentów żywności i napojów - coraz częściej szukamy tańszych odpowiedników naszych codziennych zakupów.
Na przykład zamiast kupić sok pomarańczowy znanego producenta, wybieramy ten najtańszy, choć wcale nie gorszy. Po prostu teraz mniej zwracamy uwagę na markę, a częściej na metkę z ceną.
Polacy rezygnują nie tylko z kupowania droższych produktów, ale też po prostu mniej jedzą. Dane GUS pokazują, że statystyczny Kowalski zjada o 8 procent mniej kaszy i ryżu, o prawie 6 procent mniej ryb. Spada spożycie również chleba, jaj i ziemniaków.
Mniej w lodówce, to mniej w sklepowym koszyku. Widać to od mniej więcej 4-5 miesięcy - mówi pani Teresa ze sklepu spożywczego w Szczecinie.
Powód to rosnące ceny. Nie tylko żywności. Droższy prąd, czy paliwo, powodują, że Polacy na jedzenie mają coraz mniej pieniędzy.