Niemiecka płaca minimalna, która uderza w polskich przewoźników, nie będzie tematem dzisiejszych rozmów Komisji Europejskiej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel –- ustaliła dziennikarka RMF FM. „Płaca minimalna nie jest w agendzie rozmów” - poinformował rzecznik Komisji Christian Wigand. Kanclerz Merkel spotyka się w Brukseli z szefem KE Jean Claude Junckerem oraz ze wszystkimi komisarzami.
Rozmówcy dziennikarki RMF FM wyjaśniają, że KE potrzebuje czasu na analizę przesłanych przez Berlin wyjaśnień w tej sprawie, które jak się okazało "są bardzo szczegółowe i obszerne". Jednak eurodeputowany Bogusław Liberadzki uważa, że za pominięciem tego tematu w rozmowach z Merkel kryje się "obawa przed stroną niemiecką, co trzeba nazwać po imieniu". Według europosła, Bruksela nie zdaje sobie sprawy ze skali problemu i myśli, że "jakoś to będzie".
Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, Komisja Europejska ma ponadto poważny problem polityczny, bo płaca minimalna to jeden z priorytetów Junckera. Brukseli więc trudno skrytykować oficjalnie Berlin za realizowanie jej własnych zaleceń.
Zaczyna się rysować także podział wewnątrz Komisji Europejskiej. Dosyć przychylna Niemcom jest komisarz ds. polityki socjalnej. Jej rzecznik w przesłanym oświadczeniu najpierw zaznaczył, że Niemcy wprowadziły płacę minimalną jako 22. kraj Unii Europejskiej. Potem podkreślił, że Mindestlohngesetz, czyli niemiecka płaca minimalna, jest całkowicie zgodna z linią polityki socjalnej komisji. Dopiero w trzecim punkcie zaznaczył, że "niektóre kraje UE i sektor transportowy zwróciły uwagę Komisji na wdrożenie pewnych aspektów płacy minimalnej zwłaszcza w odniesieniu do transportu". Ani słowem nie wspomina o możliwej niezgodności z unijną dyrektywą o delegowaniu pracowników.
Więcej wątpliwości co do zgodności niemieckiej płacy minimalnej z unijnym prawem mają słoweńska komisarz ds. transportu Violeta Bulc oraz polska komisarz ds. rynku wewnętrznego - Elżbieta Bieńkowska.
(j.)