30 mld zł lub więcej mogą kosztować szykowane w rządzie rozwiązania osłonowe dla odbiorców gazu - wynika z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej". Projekt ustawy chroniącej przed podwyżkami cen gazu może być gotowy jeszcze w tym tygodniu. Finalne rozmowy dotyczą kręgu beneficjentów.
Gazeta wskazała, że jeszcze kilka dni temu pewne było objęcie osłoną gospodarstw domowych. W grę wchodzą też tzw. odbiorcy wrażliwi, czyli np. szpitale czy szkoły. Wątpliwości dotyczyły małych i średnich firm - czytamy. Oni nie mają aż takiego znaczenia, jeśli chodzi o udział w zużyciu gazu - cytuje anonimowego informatora z rządu "DGP".
Jeden z rozmówców dziennika zwrócił uwagę, że w rządzie ścierają się rozbieżne postulaty w kwestii kręgu beneficjentów. Resort klimatu chciałby jak najszerszego rozwiązania, ale worek z pieniędzmi trzymają Ministerstwo Finansów i kancelaria premiera - relacjonuje wypowiedź gazeta.
Według ustaleń "DGP" podobnie jak w przypadku rozwiązań dotyczących prądu oraz - działających w tym roku - gazu, ustawa ma utrzymać ceny maksymalne. Firmy, składając do URE wnioski taryfowe czy przedstawiając oferty, nie mogłyby zaproponować wyższych. W zamian będą mogły otrzymać rekompensaty - czytamy. Jeden z rozmówców gazety zaznaczył, że "bez interwencji rządu gaz zdrożałby trzykrotnie". Dlatego będziemy reagować i nie będzie takich wzrostów dla odbiorcy końcowego - zaznacza.
"DGP" zauważa, że za gaz i tak będzie pewnie trzeba zapłacić więcej, gdyż tylko do końca roku obowiązuje tarcza antyinflacyjna przewidująca zerową stawkę VAT na gaz, a mimo osłon i tak jest on w tym roku droższy na rachunkach dla gospodarstw domowych niż w 2021 r.
Z ustaleń "DGP" wynika, że w zależności od ostatecznego wariantu koszty nowego pakietu, który miałby stanowić domknięcie tarczy energetycznej, to kwestia kilkunastu-kilkudziesięciu miliardów złotych. Gazeta podaje przy tym jako możliwą kwotę 30 mld zł, przypominając, że tegoroczny koszt całej tarczy antyinflacyjnej to 30,6 mld zł, a dotychczasowe rozwiązania w ramach tarczy energetycznej to ok. 27,5 mld zł (w tym m.in. dodatek węglowy - 13,5 mld zł, dodatek osłonowy - 4 mld zł).
Rozmówca dziennika z rządu zastrzegł, że na dziś trudno oszacować finalne koszty szykowanych rozwiązań. To oczywiście miliardy złotych, ale trudno wskazać konkretną kwotę, bo mamy fluktuację na rynku cen gazu. Według aktualnych notowań koszty mogłyby się okazać wręcz śmiesznie niskie. Poza tym system może przewidywać, że część ciężaru wezmą na siebie firmy, które są beneficjentem tej sytuacji i mają wysokie marże.
"DGP" zaznacza, że otwartą kwestią pozostaje m.in. zgodność polskich rozwiązań z zamierzeniami Komisji Europejskiej. Przypomina przy tym piątkową zapowiedź przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen i premiera Czech Petra Fiali, zgodnie z którą przed spotkaniem ministrów ds. energii 24 listopada Komisja przedstawi propozycje dotyczące wprowadzenia pułapu na ceny gazu w UE.
Gazeta przypomina zarazem o wątpliwościach zgłaszanych przez Brukselę odnośnie do zastosowanych w polskiej tarczy antyinflacyjnej zerowych stawek VAT na gaz ziemny i nawozy oraz obniżonej 8-proc. stawki na paliwa silnikowe. Według "DGP" z rządu płyną sygnały, że stawki trzeba będzie podwyższyć co najmniej do poziomów akceptowalnych przez UE i jej przepisy, tj. min. 5 proc., a w przypadku paliw - 23 proc.
Tak więc przy ustalaniu maksymalnej ceny gazu rząd będzie musiał wziąć pod uwagę nie tylko notowania giełdowe, lecz także konieczność skorygowania stawki VAT - podsumowuje dziennik.