Tak dużych rachunków za gaz nikt się nie spodziewał. Opozycja grzmi, że setki tysięcy rodzin jest zagrożonych radykalnymi podwyżkami cen gazu. Rząd odpowiada: "Monitorujemy sytuację, jesteśmy gotowi podjąć kolejne działania", a przeciętny Polak z przerażeniem łapie się za kieszenie.
Wraz z nowym rokiem wzrosły rachunki za energię i gaz: za gaz średnio o 54 proc, za prąd o około 24 proc. To jeśli chodzi o klientów indywidualnych. Rachunki samorządów czy firm mogą wzrosnąć nawet o kilkaset procent.
"Za gaz płaciliśmy 400 złotych miesięcznie. Teraz dostaliśmy rachunek na 1280 złotych". To fragment e-maila od naszego słuchacza, pana Radosława, który prowadzi zakład fryzjerski w Piotrkowie Trybunalskim. Skontaktowaliśmy się z nimi telefonicznie. "Nie chcemy zamykać zakładu, ale nie wiemy, co przyniesie przyszłość" - powiedział nam.
Takich sygnałów od was jest dużo więcej. Pani Bogusława ze Zgierza, która prowadzi punkt ksero, jeszcze w czerwcu płaciła za gaz ponad 800 złotych miesięcznie, w grudniu już ponad 2500 złotych. Najnowsza prognoza, którą dostała, to ponad 4000 złotych za miesiąc.
Podobny problem jest w gabinecie kosmetycznym naszej słuchaczki pani Klaudii. U niej rachunek za gaz wzrósł ponad czterokrotnie: z 250 złotych do 1350.
"Rachunek za ogrzewanie w mojej restauracji wzrósł z 800 do 2000 złotych. A przed nami jeszcze inne tegoroczne podwyżki" - tak napisał do nas pan Damian.
Ponad sześciokrotnie wzrosły opłaty za gaz u pana Roberta, który prowadzi lokal gastronomiczny w Gliwicach na Śląsku.
"Potwierdzam, ceny gazu to abstrakcja. U nas w sanatorium uzdrowiskowym w Krynicy-Zdroju cena gazu 340% w górę. Rachunek styczeń 2021 - 36 000 zł Prognoza na styczeń 2022 - 130 000 zł. Zgroza!" - napisał do nas Piotr.
Adrian, który prowadzi pizzerię na Podkarpaciu w miejscowości Łańcut, napisał do nas: "Rachunki za gaz przychodzą już do nas nawet z podwyżkami sięgającymi ponad 400% porównując z poprzednim rokiem. Do tego również dużo wyższe rachunki za prąd, w połączeniu z szalejącą inflacją prowadzenie lokalu gastronomicznego staje się coraz bardziej ciężkie w utrzymaniu. Jeszcze chwila takiego stanu i będziemy zmuszeni zamknąć całkowicie działalność, ponieważ niemożliwe będzie utrzymanie takiej ilości pracowników".
"Jak mam prowadzić interes? Czy mam tylko zarabiać na rachunki? Już mi się odechciewa biznesu - myślę o sprzedaży, tylko kto teraz to kupi" - pisze Marcin, który prowadzi restaurację w miejscowości Wola Dalsza pod Łańcutem na Podkarpaciu - "W poprzednich latach płaciłem za gaz około 3700- 4000 zł, a w listopadzie dostałem rachunek 10 899,23 zł, a zużycie takie samo jak zawsze. Po wizycie w PGNiG pan wyjaśnił mi: podwyżka o 356% i powiedział: proszę się szykować na styczeń! Podwyżka w stosunku do października 2021 jedyne 580%".
To firmy, ale szok przeżyli także odbiorcy indywidualni, którzy dostali rachunek za gaz o kilkaset procent wyższy. Tak było na przykład z mieszkańcami lokali komunalnych w Warszawie.
To dlatego, że ich spółdzielnie, wspólnoty czy zarządcy budynków rozliczają się z dostawcą gazu na warunkach biznesowych, a nie na podstawie taryf indywidualnych, które zatwierdził Urząd Regulacji Energetyki. Władze samorządów twierdzą, że rząd powinien to uregulować.
Miasto już te podwyżki zaskarżyło do Urzędu Regulacji Energetyki. Komunikat tej instytucji mówi, że jeśli końcowym odbiorcą jest gospodarstwo domowe to sprzedawca ma obowiązek stosować niższe taryfy indywidualne.
Sytuacja komplikuje się, gdy w budynku jest np. sklep czy inna działalność. Wtedy z automatu przyznawane są wszystkim taryfy biznesowe, ale wspólnota może porozumieć się z dostawcą gazu, zamontować odpowiednie liczniki i osobno rozliczać gospodarstwa domowe i lokale usługowe.
Opozycja chce projektami ustaw powstrzymać podwyżki cen gazu. PO składa w Sejmie swoje rozwiązanie, które ma pomóc spółdzielniom i wspólnotom mieszkaniowym.
Kluby opozycji chcą, by jednostki rozliczające się częściowo biznesowo, jak właśnie wspólnoty i spółdzielnie, obowiązywała odgórnie taryfa dla odbiorców detalicznych. W praktyce ceny gazu nie mogłyby wzrosnąć o więcej niż 58 proc.
"Panie premierze Morawiecki, to pan odpowiada za podwyżki cen gazu w Polsce, zwłaszcza do mieszkań indywidualnych. To pan obiecywał Polakom, że podwyżek drastycznych nie będzie" - grzmi rzecznik PO Jan Grabiec.
Lewica chce do tego rozszerzenia rządowego dodatku osłonowego na wszystkich, niezależnie od kryterium dochodowego.
Rzecznik rządu Piotr Müller twierdzi, że gabinet Mateusza Morawieckiego przygotowuje "warianty dodatkowych rozwiązań, które mogłyby zrekompensować albo zmniejszyć obciążenia związane z podwyżkami cen energii i gazu".
"Natomiast kluczową rzeczą jest to, aby tak naprawdę zwalczyć przyczynę wysokich cen gazu i wysokich cen energii" - dodał i te przyczyny wskazał: szantaż gazowy ze strony Rosji i nieefektywna i źle przemyślana polityka UE, "a konkretnie rynek manipulacji cenami uprawnień do emisji dwutlenku węgla".
"Cały czas monitorujemy sytuację, jesteśmy gotowi na to, aby podjąć kolejne działania" - deklaruje.
We wtorek wchodzi w życie ustawa o dodatku osłonowym, która ma pomóc niektórym gospodarstwom domowym w pokryciu części kosztów energii oraz rosnących cen żywności.
Ustawa o rekompensatach w poniedziałek weszła w życie. Mogą się o nie ubiegać zarabiający nie więcej niż 2100 złotych miesięcznie. Kwota dodatku jest uzależniona i wynosi do 1430 złotych, jeśli ogrzewamy węglem i do 1100 złotych, jeśli innym surowcem.