Janusz Palikot sugeruje, że to Jan Krzysztof Bielecki mógł wykorzystać wiedzę o planach rządu w sprawie podwyższenia opłat eksploatacyjnych za wydobycie miedzi. "To obrzydliwe pomówienie" - broni się doradca premiera ds. gospodarczych. Po tym, jak Donald Tusk w swoim expose oznajmił, że chce obciążyć dodatkowym podatkiem KGHM, akcje tej spółki ostro straciły na wartości. Ze strony opozycji pojawiły się pytania, czy ktoś nie wykorzystał tej wiedzy, by zarobić miliony złotych.
Bielecki tłumaczy, że czym innym jest sam spadek wartości akcji - co jego zdaniem jest naturalne w takiej sytuacji - a czym innym jest wykorzystanie tej wiedzy niezgodnie z prawem. Dodaje, że od ustalenia, czy popełniono przestępstwo, jest Komisja Nadzoru Finansowego i to jedynie do niej należy stwierdzenie, czy doszło do bezprawnych spekulacji.
Osoby mówiące, że czyjaś wiedza o planach rządu musi oznaczać wykorzystanie tej wiedzy dla własnej korzyści, wykorzystują pomówienie, którego mogą nie być w stanie obronić - pisze doradca premiera w oświadczeniu. Ryzykują też podejrzenie, że sądzą innych swoją miarką. Jeżeli pan Palikot nie ma dowodów lub choćby przesłanek na to, że ktoś odniósł korzyści albo złamał prawo, to nie powinien formułować takich wniosków. To zresztą nie jest pierwszy raz, kiedy pan Palikot publicznie wypowiada szkalujące uwagi na temat innych osób na podstawie swoich wyobrażeń i plotek - podkreśla przewodniczący Rady Gospodarczej.
Pomawiającym ma być Janusz Palikot. Osoba bardzo wpływowa, mająca liczne kontakty w środowisku giełdy i inwestorów, przedsiębiorstw znajdujących się na giełdzie, dysponująca taką wiedzą, to jest odbezpieczona bomba - stwierdził poseł. Zasugerował, że to właśnie Bielecki mógł wykorzystać wiedzę o treści expose.
To jest obrzydliwe pomówienie Janusza Palikota, który w ten sposób próbuje sugerować osiągnięcie przeze mnie jakichś korzyści. Jest to absolutne kłamstwo i nieprawda i to wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat - oburzał się Bielecki jeszcze przed wydaniem oświadczenia.
Komisja na bieżąco monitoruje obroty na warszawskiej giełdzie. To zupełnie naturalne, że kursy akcji reagują na pozytywne i negatywne informacje dotyczące spółek. Taka jest istota giełdy - podkreślił rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego Łukasz Dajnowicz jeszcze przed wydaniem oświadczenia przez Bieleckiego. Niepokój mogłoby budzić wahania kursu przed ogłoszeniem informacji dotyczącej w jakimś stopniu spółki. Jeśli inwestorzy reagują na informację już po jej ogłoszeniu, to nie ma w tym nic nadzwyczajnego - sprecyzował.
O spadek notowań akcji KGHM pytali premiera posłowie opozycji. Zbigniew Kuźmiuk (PiS) dopytywał, kto wiedział wcześniej o tym, że premier powie w expose o dodatkowym podatku. Jego zdaniem, wpłynęło to na znaczny spadek cen akcji KGHM, w której to spółce Skarb Państwa ma udziały.
Premier w odpowiedzi na pytania posłów oświadczył, że według informacji Giełdy Papierów Wartościowych jego deklaracja dot. możliwego dodatkowego podatku od kopalin nie była wykorzystana przez graczy giełdowych. Takie pytania pojawiły się w związku z akcjami KGHM, które w piątek straciły na wartości.
Tusk wyjaśniał posłom, że zwrócił się do kierownictwa GPW o informacje o operacjach na akcjach KGHM w czwartek i piątek do momentu, kiedy w expose powiedział o ewentualnych dodatkowych opłatach eksploatacyjnych oraz po tej zapowiedzi. Według informacji, jakie otrzymałem, nie było żadnych znaczących, wyróżniających się od dnia poprzedniego ruchów na akcjach KGHM do momentu wygłoszenia expose; konkretnie do tego fragmentu, który dotyczył ewentualnego nowego podatku, czy daniny od kopalin - oświadczył premier.
Klub SLD domagał się zwołania w tej sprawie sejmowej komisji skarbu. Szef komisji Adam Szejnfeld (PO) oświadczył, że nie zwoła posiedzenia. Stwierdził, że wystąpienia opozycji były "czysto polityczne". Podkreślił, że premier przedstawił w Sejmie wyjaśnienia w sprawie akcji KGHM.
Zdaniem ekspertów, raczej nie ma mowy o ataku spekulacyjnym na akcje spółek sektora wydobywczego. Ich zdaniem, wczorajszy spadek kursu akcji spółki jest zwykłą reakcją inwestorów na słowa premiera o wprowadzeniu podatku od kopalin. Kurs zareagował dokładnie w momencie, gdy w expose padły słowa o podatku od kopalin - zauważył główny ekonomista Domu Maklerskiego X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień. Na rynkach panują takie nastroje, "że wystarczy mała iskra, by wywołać panikę - zaznaczył menedżer komunikacji inwestycyjnej ING TFI Paweł Cymcyk.