Nie można powiedzieć, że to państwo nie zdało egzaminu , w sprawie Amber Gold przesądził błąd ludzki - przekonywał w sejmowym przemówieniu Donald Tusk. Premier po raz kolejny bronił też rozdziału prokuratury od władzy politycznej. W Sejmie od rana trwa debata na temat spółki Marcina P.
W sprawie Amber Gold trzeba wyjaśnić każdy błąd instytucji państwowej, który spowodował, że "prawdopodobny oszust, założyciel Amber Gold, oszukiwał przez tak długi czas tak wielu ludzi" - mówił Tusk. Zaznaczył jednak, że badania tych instytucji nie powinny być pretekstem do próby podporządkowania ich władzy politycznej.
Po raz kolejny podkreślił też, że jest za wzmocnieniem niezależności prokuratury. Wzmocnijmy jeszcze niezależność prokuratury, wyposażmy prokuratora generalnego lub inną instytucję, być może sądową, w instrumenty, które będą w stanie skutecznie dyscyplinować lub egzekwować prawidłowe zachowania prokuratorów - mówił. Wskazał, że tych narzędzi nie należy dawać politykom. Nie dawajmy tych narzędzi politykom, ani Tuskowi, ani Kaczyńskiemu, ani Palikotowi, ani Millerowi - podkreślił.
Zapewnił, że będzie bronił rozdziału funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Przyznał jednak, że niezależność prokuratury od władzy politycznej nie powoduje automatycznie, że działa ona we wszystkich przypadkach sprawnie.
Jak zauważył premier, wyroki w zawieszeniu, na wniosek prokuratury, dla twórcy spółki Amber Gold, Marcina P,. zapadały także w latach 2006-2007. Jak podkreślił, wtedy "żarliwym prokuratorem generalnym był polityk - minister sprawiedliwości, z prawdziwą pasją używający służb i swojej energii po to, żeby nadzorować i kontrolować postępowanie prokuratury".
Premier podkreślił, że nie ma potrzeby, by po sprawie Amber Gold uchwalać nowe przepisy. Nie ma potrzeby nadpobudliwości legislacyjnej - stwierdził szef rządu. Jego zdaniem prokuratura w przypadku spółki Marcina P. powinna była działać bardziej energicznie.
Przypomniał, że w zawiadomieniu w sprawie Amber Gold, jakie Komisja Nadzoru Finansowego skierowała do prokuratury w grudniu 2009 r., przywołano artykuł Prawa bankowego, który - w uproszczeniu - zakazuje działalności parabankowej.
Przyznał, że w sprawie Amber Gold pojawia się pytanie, czy należy ograniczać obywatelom możliwość podejmowania ryzyka, np. lokowania pieniędzy w tak niepewnych instytucjach - mówił w czwartek w Sejmie premier Donald Tusk.
W sprawie Amber Gold mamy do czynienia z kilkoma klasycznymi figurami, sytuacjami nie tylko dla Polski (...) Mamy oszusta, mamy tysiące ludzi, którzy z różnych powodów, z nadzieją, wiarą, czasem brakiem ostrożności, którzy liczyli na szybszy niż bezpieczny jak lokata w banku zysk. Mamy wolne media, które ze swojej wolności korzystają w sposób przez siebie regulowany. Mamy instytucje państwa, polityczne, prawne, które w większym lub mniejszym stopniu niewłaściwie działały, kiedy pojawił się problem tego oszustwa na dużą skalę" - powiedział w Sejmie szef rządu.
Tusk zaznaczył, że zwrócił się do prokuratora generalnego o przekrojową informację na temat postępowania prokuratorów w sprawach podobnych do Amber Gold.
W przypadku piramid finansowych w ostatnim czasie mamy dwa sposoby postępowania prokuratorów, którzy otrzymali informacje właściwie identycznej treści od Komisji Nadzoru Finansowego. Mamy przypadki z Mysłowic, z Wrocławia - toczą się sprawy w sądzie w tych przypadkach, gdzie KNF zawiadamiał prokuraturę i ta podjęła działania, dzięki czemu mechanizm zadziałał sprawnie - mówił szef rządu, przedstawiając w czwartek w Sejmie informację na temat Amber Gold. Jak podkreślił, państwo w tych przypadkach zadziałało.
Według premiera nie do zaakceptowania jest, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał za uczciwe reklamy dotyczące lokat w Amber Gold. Wydaje się, że tu zabrakło albo odwagi, albo refleksu, albo gotowości do działania, może nie standardowego, ale na pewno zgodnego z przepisami - oświadczył Tusk.
Wyjaśnił, że ma na myśli instrumenty mogące doprowadzić do zakazu reklamy. Nawet jeśli ten, którego zakaz reklamy by dotyczył - w tym wypadku Amber Gold - uznałby to za niesprawiedliwe i poszedłby do sądu - powiedział szef rządu.
Tusk zaznaczył jednak, że ma zastrzeżenia do działań prewencyjnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Według niego trzeba szybko zmienić model kilku służb państwowych o charakterze policyjnym czy parapolicyjnym i możliwościach śledczych. Zapowiedział wnioski organizacyjne i być może personalne.
Wszystkie te służby są dość ubogie, jeśli chodzi o narzędzia, zdolności ludzi, jeśli chodzi o zdobywanie informacji, ale nie procesowej, nie prowadzenia śledztwa, tylko wyprzedzająco informującej władzę o zagrożeniach pojawiających się na taką skalę, z jakim mieliśmy do czynienia w przypadku Amber Gold - podkreślił.
Tusk mówił też, że w debacie o Amber Gold pojawiają się pytania, dlaczego on jako szef rządu nie ostrzegł publicznie ludzi przed tego typu firmami, skoro "nie wyrażał entuzjazmu z powodu współpracy syna z OLT Express".
Premier polskiego rządu, mając nawet dość dużą władzę polityczną, nie ma możliwości, nie ma prawa i nie powinien ingerować w decyzje ludzkie wtedy, kiedy ludzie chcą lokować swoje oszczędności, kapitały, nadzieje - stwierdził.
Doświadczenie innych państw i polskie dzisiejsze doświadczenie mówi mi jedną rzecz z pełną jasnością: bez porównania większym ryzykiem dla obywateli byłoby, gdyby władza polityczna, w tym premier, używała swojego autorytetu czy możliwości politycznych do tego, aby kierować ich energię finansową, lokaty, nadzieje we wskazany punkt - ocenił. Ludzie idąc do Amber Gold, nie szukają bezpiecznej lokaty, lecz lokaty, która przyniesie wyższy zysk niż bezpieczna lokata w banku - konkludował Tusk.