Wiosna przyszła w tym roku wcześniej niż w poprzednich latach. I chodzi nie tylko o przyspieszoną wegetację roślin. Wcześniej do pracy przystąpiły też pszczoły. Co teraz, w drugiej połowie maja, dzieje się w ulu? To sprawdzimy w pasiece na Mazowszu.

Praca wre w leśnej pasiece w Radziwiłłowie Mazowieckim pod Żyrardowem. Przy ulach ruch, pszczoły przylatują z pyłkiem, a te, które właśnie go zostawiły, lecą z powrotem.

Akurat teraz jesteśmy na pożytku akacji, zaraz po rzepaku - mówi naszej reporterce Wojciech Marchlik z pasieki Bratki. Zebraliśmy już rzepak, wywirowaliśmy i teraz czekamy, żeby akacja pokazała nam kwiaty. Już w wielu miejscach akacja mocno kwitnie. Z jednej strony źle, że tutaj jeszcze kwiatów nie ma, ale z drugiej dobrze, bo byśmy się nałożyli z rzepakiem - dodaje.

Pan Wojciech przyznaje, że w tym roku pierwsze miodobranie przypadło o miesiąc wcześniej.

Pierwsze wirowanie mieliśmy w pierwszym tygodniu maja, a rok temu to był pierwszy tydzień czerwca - mówi nam właściciel pasieki. Trudno mi porównać ilość, bo razem z bratem Jarosławem z każdym rokiem powiększamy naszą pasiekę, jest coraz więcej uli, ale miodobranie jest bardzo dobre. Teraz jesteśmy na etapie czekania na miód. Między akacją powinniśmy mieć miody wielokwiatowe - wyjaśnia.

Jak powstaje pszczela matka?

Zaglądanie do ula to nie tylko sprawdzanie, na jakim etapie jest produkcja miodu.

Akurat teraz jest okres, kiedy pszczoły się roją, czyli się dzielą - tłumaczy Wojciech Marchlik. Tworzą swoją nową matkę, ta nowa matka zostaje w ulu, a stara wylatuje z częścią pszczół. Jeśli się uda, próbujemy tę nową rodzinę pozyskać.

Nasza reporterka pytała o strukturę pszczelej rodziny i sposób, w jaki pszczoły tworzą swoją matkę.

Wiedzą, kiedy mają to zrobić i tworzą bardzo specyficzny matecznik - opowiada pszczelarz. To jest komórka dużo, dużo większa niż komórka na miód i na zwykłą pszczołę. Mają dużo tzw. mleczka pszczelego. No i dzięki temu powstaje matka. Jest dużo, dużo większa i dużo dłuższa od innych pszczół - opowiada.

W pszczelej rodzinie są też trutnie.

Ja bym chciał, żeby trutni było jak najmniej - śmieje się pan Wojciech. To darmozjady, tylko jedzą i chcą, żeby je karmić. Dużo więcej pokarmu potrzeba dla nich na przeżycie. Chociaż trutnie też są potrzebne, bo jeżeli nie ma trutni, nie będzie też pszczoły.

Ciężka praca robotnic

Najliczniejszą grupą w ulu są oczywiście robotnice.

Wylatują skoro świt, kiedy promienie słońca zaczynają padać na ul, to one już mają znak, że trzeba wylatywać, chociaż wystarczy im tylko trochę światła - mówi nam Wojciech Marchlik. I tak latają do końca dnia, aż się ściemni. Najefektywniejszy lot to taki 3-kilometrowy dystans - dodaje.

Często, na przykład na weekendowych spacerach, natykamy się na pasieki. Jak należy się zachować, jeśli przypadkiem znajdziemy się zbyt blisko uli?

Na pewno nie podchodzić, bo chociaż pszczoły nie są agresywne, to mają swoje dni, że lubią użądlić - opowiada pszczelarz. Na pewno nie machać rękoma i warto zakryć twarz. I po prostu odejść - dodaje.

Opracowanie: